TO JUŻ JEST KONIEC...

Część 18

Sylwestrowy poranek dla Wojtka nie zapowiadał się zbyt dobrze, co wcale nie zdziwiło Piotra, który przewidując efekty wczorajszego wieczoru, z samego rana poszedł do sklepu zaopatrując przyjaciela w kefir. Siedział na fotelu w salonie, gdy Wojtek zamglonym jeszcze wzrokiem na niego spojrzał.
- Co, główka boli? – zażartował nie odrywając swojego wzroku z ekranu laptopa trzymanego na kolanach
- Jeszcze nie wiem.
- W razie czego to w lodówce masz kefir.
- Skąd?
- Ze sklepu, a niby skąd? – nie do końca wiedział co się wokół niego dzieje, dlatego posłuchał przyjaciela i poszedł do kuchni wyjmując po chwili zimny jogurt z lodówki
- A co Ty robisz? – zapytał po powrocie do salonu zdziwiony widokiem przyjaciela zawzięcie szukającego czegoś po Internecie
- Nie Twój interes.
- Musze iść do domu.
- Mhm. Zwłaszcza teraz. Mariola na pewno czeka na Ciebie ze śniadaniem i poranna kawusią.
- Bardzo śmieszne.
- Ja się nie śmieje. Ja Cię ostrzegam. Na Twoim miejscu jeszcze bym się jej nie pokazywał.
- Dlaczego?
- Spojrzysz w lustro to się dowiesz.                     
- Aż tak źle?
- Dla Marioli wystarczy.
- Piotr, ale pamiętasz, że Marioli ani słowa. – pogroził mu palcem
- O Tym, że popiłeś? – udał, że nie rozumie
- Wiesz, o czym mówię. Jak się dowie, że Ci powiedziałem o dziecku, to się wkurzy.
- I tak się wkurzy, jak Cię zobaczy.
- Jesteśmy przyjaciółmi, czy nie?
- Umówiłeś się ze mną na bieganie, to chyba o czymś świadczy.
- Dzięki.
- Idź już się lepiej ogarnąć trochę, bo do wieczora stąd nie wyjdziesz, a ja się umówiłem z Magdą.
- Dobra, dobra, zaraz się zmywam. – tak jak powiedział tak też zrobił. Dosłownie po pół godzinie wyszedł z mieszkania Piotra. Domyślał się, że czeka go ciężka przeprawa, bo już wczoraj dzwoniąc do Marioli nie była ona zadowolona z faktu, że chciał nocować u Piotra. W końcu nie jest naiwna i domyśliła się w jakim celu chciał tam zostać. Tak to jest jak się spotyka dwóch kumpli i nic w tym dziwnego. Taka natura faceta. Piotr zaraz po wyjściu Wojtka wziął telefon w rękę i wystukał kilka słów do Marioli.

„Twój ślubny właśnie ode mnie wyszedł. Według moich obliczeń powinien być w domu za jakieś pół godziny.”

Nie małe było zdziwienie Marioli na treść tego SMSa, ale z uśmiechem odpisała.

„ Normalnie to może i za pół godziny, ale po wczorajszym to raczej trochę mu zejdzie.”

Odpisała szybko Piotrowi wiedząc doskonale, że za chwilę otrzyma kolejną wiadomość. I wcale się nie myliła.

„Po jakim wczorajszym?”

„Już Ty dobrze wiesz po jakim. Nie zapomnę Ci tego.”

Uśmiechnął się do siebie czytając tego SMSa. Wiedział, że Mariolka tylko się z nim tak droczy. Często tak ze sobą rozmawiali. Takie krótkie wiadomości pomagały zwłaszcza wtedy, gdy jedno z nich miało gorszy dzień. Ale jeszcze lepiej było, gdy oboje mieli doskonały humor.

„Czego? Ja nic nie pamiętam”

„I o to właśnie chodzi.”

„Widzimy się wieczorem, a z Wojtkiem nie jest tak źle.”

Odłożył komórkę na stolik i poszedł do kuchni z zamiarem przygotowania swojego dania popisowego, czyli spaghetti. Niby to Magda miała coś przyrządzić, ale znając ją to możliwe, że nie zdąży czegokolwiek przyrządzić. A nawet jeśli to przecież nic nie zaszkodzi jedno danie więcej. Magda już od jakiegoś czasu krążyła bez przerwy po mieszkaniu, bez przerwy czegoś szukając. W dodatku musiała jeszcze doglądać swojego dania, którego Piotr się nie spodziewał, że uda jej się przygotować. Udało jej się zagospodarować czas tak, by znaleźć chwilę na ugotowanie czegoś. W co Piotr raczej nie wierzył. Wzięła się właśnie za prasowanie sukienki, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Spojrzała przelotnie na zegarek – po osiemnastej.
- Maniuś otwórz, to Piotr. – zwróciła się do kota na co on jedynie zamerdał ogonem i zeskakując z kanapy pobiegł do sypialni. Nie pozostało jej nic innego jak oderwać się od żelazka i pójść otworzyć.
- Cześć. – przywitał się z uśmiechem lustrując ją swoim wzrokiem. Zdecydowanie nie była jeszcze wyszykowana.
- Cześć. Wchodzisz, czy będziesz tak stał? – zapytała otwierając szerzej drzwi
- Wchodzę, bo domyślam się, że nie jesteś jeszcze gotowa?
- Za chwilę będę.
- Za godzinę?
- Za chwilę.
- Czyli za godzinę. – droczył się z nią siadając na kanapie – Poczekam, a Ty się trochę pospiesz. Zrobiłem coś do jedzenia. – pokazał jej półmisek z daniem następnie odkładając go na szafkę w kuchni
- Nie trzeba było, bo mówiłam Ci, że ja zrobię.
- Zrobiłaś?
- Pewnie Cię to zaskoczy, ale tak.
- W takim razie… będzie więcej, albo zostaw w domu. – rzeczywiście go zaskoczyła. Był prawie pewien, że nie zdąży niczego ugotować, a tu taka niespodzianka
- Jak wczorajszy wieczór z Wojtkiem? – zapytała nie patrząc na niego tylko na sukienkę, którą właśnie prasowała. Uśmiechnął się delikatnie wiedząc doskonale, że Magda ma już swoje domysły na temat jego wczorajszego wieczoru spędzonego z Wojtkiem. Jak każda kobieta zresztą, która wiedząc, że jej face spędzi cały wieczór i noc z przyjacielem domyśla się, że nie będą tak po prostu sobie siedzieć i rozmawiać
- Jak to z Wojtkiem. Dlaczego pytasz? – dobrze wiedział dlaczego, ale chciał sprawdzić co mu odpowie
- Bo zadziwiająco dobrze wyglądasz.
- Zadziwiająco? – roześmiali się oboje myśląc o tym samym – Mają z Mariolą problem? – powiedział już poważnie
- Jaki problem?
- Starają się o dziecko, a jak na razie efektu nie widać.
- Piotr oni są dwa miesiące po ślubie.
- No i?
- Nie będą mieli dziecka na zawołanie.
- Mariola boi się, że będzie jakiś problem. Umówiła się już do lekarza.
- To dobrze, przynajmniej się uspokoi. Dlaczego miałaby mieć problem?
- Nie koniecznie ona. – tymi słowami zwrócił na siebie jej uwagę. Oderwała się na chwilę od prasowania, patrząc na niego, wracając zaraz do sukienki – Wojtek w ogóle nie przyjmuje do wiadomości, że jeśli rzeczywiście Mariola może mieć problem z zajściem w ciąże to, że może być to z jego winy. Trochę się oburzył jak mu o tym powiedziałem.
- A dziwisz mu się? Reaguje tak jak każdy facet.
- Ja mam tego świadomość.
- Teraz tak. Bo nie musisz o tym myśleć. Rozmawiałeś z Mariolą?
- Nie. Wojtek nie chce żeby w ogóle dowiedziała się, że o tym wiem.
- Czyli ja też miałem nie wiedzieć?
- Nie miałaś.
- No dobra nie wygadam, że mi powiedziałeś. – uśmiechnęła się do niego odłączając żelazko z kontaktu, a następnie biorąc do ręki sukienkę – Idę się ubrać i możemy wychodzić. – rzuciła szybko zamykając się w sypialni. Czarna, prosta, dopasowana do jej sylwetki sukienka idealnie nadawała się na zabawę Sylwestrową w domowym otoczeniu. Mimo iż bez zbędnych dekoracji, bo o skromnym fasonie, to na Magdzie wyglądała na elegancką. Jeszcze dwa lata temu nie założyłaby jej na siebie, ze względu na jej długość i, całkowicie odkryte ramiona i dekolt. To obecność Piotra w jej życiu sprawiła, że stała się bardziej odważna i pewna siebie. To on często zapewniał ją,  że ma idealną figurę i że nie ma powodu by czegokolwiek i przed kimkolwiek się wstydząc. Po za tym przy takim mężczyźnie musiała zawsze jakoś wyglądać, prawda? Założyła jeszcze tylko kolczyki, skromny naszyjnik i bransoletkę, którą dostała od Piotra na święta i chwytając wiszące na krześle bolerko wyszła z sypialni.
- Piotr! Możemy iść. – odezwała się głośniej widząc, że przebywa w kuchni. Wszedł spokojnym krokiem do sypialni w momencie, gdy stała przy komodzie i chowała do torebki kilka potrzebnych rzeczy. Widok, który zobaczył wywołał na jego ustach uśmiech. Wiedział, że jest atrakcyjną kobietą, ale z każdym kolejnym razem, gdy wspólnie mieli okazję wyjść na oficjalną imprezę był pod coraz większym wrażeniem jej wdzięku. Z każdym kolejnym razem wydawała mu się coraz piękniejsza. Podszedł do niej i obejmując od tyłu w pasie pocałował w odkryte ramię.
- Ślicznie wyglądasz. A ja chyba jednak powinienem założyć garnitur.
- Nie powinieneś. – odpowiedziała z uśmiechem odwracając się przodem do niego. Czuła na sobie jego wzrok, który krążył w tej chwili chyba po każdej części jej ciała. Zawstydzał ją mimo tego, że znał jej ciało aż za dobrze, to w tej chwili nie bardzo wiedziała co zrobić, a co gorsze wiedziała, że on widzi jej zmieszanie wywołane jego spojrzeniem. Trzymał ją mocno w swoich objęciach i czekał na jakikolwiek ruch z jej strony. Nie potrafiła nawet spojrzeć w tej chwili na niego, jedynie się uśmiechała.
- Mógłbyś przestać? – zapytała rozbawiona swoim zawstydzeniem
- A co ja takiego robie?
- Patrzysz się.
- Patrzę się. – zaśmiał się przyciągając ja jeszcze bliżej siebie
- Ciekawa jestem na co? – zapytała retorycznie sama już porządnie rozbawiona tą sytuacją
- Na Ciebie. A zwłaszcza na Twoje oczy.
- Na oczy?
- Mhm.
- A ja myślałam, że…
- Tak, tam też. – przerwał jej szybko wiedząc doskonale, że zauważyła moment, w którym zatrzymał na chwilę swoje spojrzenie na jej dekolcie – I bardzo mi się to podoba, dlatego lepiej będzie jeśli już pójdziemy, bo jeszcze chwila i będą musieli obejść się tego wieczoru bez nas.
- Hehe. Wariat.
- Erotoman i zakochany facet w jednym. A taka kumulacja czasami źle wpływa.
- To dobrze.
- Dobrze? To może zostaniemy w domu?
- Nie. Hehe. Chodź. – pociągnęła go za rękę w stronę wieszaka, gdzie wisiały ich płaszcze. Podał jej płaszcz i z uśmiechami na twarzach wsiedli w zamówioną wcześniej przez Piotra taksówkę. W taksówce przez cały czas trzymał ją za rękę i co chwilę zerkał na jej twarz. Prawda była taka, że rzeczywiście najchętniej kazałby zawrócić taksówkarzowi na Wiejska i spędziłby tego Sylwestra tylko z nią, ale po pierwsze umówili się z przyjaciółmi, a tak w ostatniej chwili zmieniać zdanie nie wypada, po za tym to nie było w stylu ani Piotra, ani Magdy, a po drugie wiedział, że będą się świetnie bawić tak samo jak w zeszłym roku. A Magdą przecież zdąży się jeszcze nacieszyć. Dotarcie do Konstancina, gdzie mieszkali Waligórowie w taki wieczór jak ten zajęło im jeszcze raz tyle czasu co w zwykły dzień. Gdy tylko Piotr zapłacił kierowcy za kurs, podziękowali i ruszyli w stronę domu przyjaciół. Chwile czekali przed drzwiami aż Karolina otworzyła im drzwi wpuszczając do środka.
- Nie chce wam wypominać, ale jak zwykle jesteście ostatni. – przywitała ich z uśmiechem patrząc na Magdę
- Dlaczego patrzysz na mnie? – zapytała zdziwiona podając Karolinie dwa półmiski jedzenia
- Bo domyślam się, że to z Twojego powodu.
- Zawsze z mojego.
- No właśnie. Dlatego wcale mnie to nie dziwi. - z uśmiechem zabrała od niej półmiski i pognała z nimi do kuchni pozwalając im w spokoju się rozebrać. Chwilę później dołączyła do niej Magda zostawiając Piotra pod opieką Sebastiana i Wojtka.
- Agata jest?
- Są oboje, ale wyszli do ogrodu z Wiktorem. A Piotr jak po tej rozmowie z Agatą?
- Sama nie wiem. Przyszedł do mnie wczoraj rano i przeprosił za to, że wyszedł, ale stwierdził, że to był impuls.
- Po powrocie do domu wyciągnęłam z Wiktora, co Agata mu powiedziała.
- Wiem, że wspomniała o Filipie.
- Jeśli nie rozmawialiście poważnie o Filipie i o tym, co między nim a Tobą było, to Piotr miał prawo się zdenerwować.
- Wiem. I wcale mu się nie dziwie, ale jeśli miał jakieś wątpliwości to mógł zapytać.
- Zdenerwowałabyś się.
- Być może. Ale przynajmniej wszystko byłoby jasne.
- I tak zareagowałby tak samo. Jest po prostu zazdrosny. Ma prawo.
- Niech sobie będzie zazdrosny, ale bez przesady. Dał się Agacie sprowokować mimo tego, że obiecał, że na to nie pozwoli.
- Mówisz tak jakbyś nie znała Agaty. Jest w stanie każdego wyprowadzić z równowagi. Ale wyjaśniliście sobie wszystko?
- Tak. Możesz być spokojna. Piotr wie, że między mną a Filipem do niczego tak naprawdę nie doszło.
- Gwarantuje Ci, że to uspokaja go tylko w minimalnym stopniu.
- Domyślam się.
- Co wam zrobić do picia?
- Ja herbatę, a Piotrowi to pewnie kawę.
- Co kawę? – zapytał wchodząc właśnie do kuchni, gdzie obie panie zawzięcie sobie dyskutowały
- Czego się napijesz? – pytając spojrzała na niego. Dopiero teraz zauważyła, że ciemno fioletowa koszula, którą miał na sobie idealnie do niego pasuje
- Kawę poproszę. – odpowiedział zatrzymując się blisko Magdy i korzystając z okazji, że Karolina na chwilę się od nich odwróciła szepnął jej kilka słów na ucho- Pamiętaj, że ani słowa o Marioli i Wojtku. – pocałował ją w skroń, co spotkało się z jej poważnym spojrzeniem oznaczającym, że nie musiał jej tego mówić
-Gdzie macie dzieciaki? – zapytała Karoliny odsuwając się delikatnie od Piotra, jednak ten nie dał za wygraną i ponownie się do niej przysunął
- U dziadków.
- Obyło się bez protestów?
- Umowa była taka, że święta spędzamy sami w domu, co bardzo im się spodobało, a Sylwestra u dziadków. Nie mieli innego wyjścia.
- Ja na ich miejscu, bym się nie zgodził.
- Nie miałbyś nic do gadania. Chodźcie do salonu, nie będziemy przecież siedzieć w kuchni. – wchodząc za Magdą i Karolina do salonu zauważył siedzących przy stole Agatę i jak się domyślił Rafała. Spojrzał tylko przelotnie na mężczyznę i zaczepiony przez Wojtka zatracił się z nim i Sebastianem w rozmowie. Unikając jakiegokolwiek bliższego kontaktu z Agatą obserwował towarzyszącego jej Rafała i to w jaki sposób się do siebie zwracają. Czujnie reagował na każdy gest z jego strony wykonany w stosunku do Magdy, a tych nie brakowało. Na szczęście były to zwykłe, uprzejme słowa, jak na razie nie powodującego żadnego zamieszania. Przez kilka już godzin bawili się przez zbędnych przeszkód. Rozmawiali bardziej, lub mniej poważnie. Śmiali się, wygłupiali z każdym kolejnym wypitym drinkiem coraz lepiej. Kilka minut przed północą wspólnie wyszli do ogrodu, gdzie Wiktor jak zawsze przygotowany był do pokazu fajerwerków. Wszyscy zgromadzili się w pobliżu Wiktora i pomagającego mu Sebastiana by równo z wybiciem północy podziwiać pojawiające się nad nimi kolorowe petardy. Piotr zajęty otwieraniem szampanów nie zorientował, że Magda od dobrych już kilku minut przygląda im się stojąc na tarasie i głęboko nad czymś rozmyśla. Stojąc tak i patrząc na jego roześmianą twarz wróciła myślami do momentu sprzed kilku miesięcy, kiedy to była prawie pewna, że nie mają już szans na to by być jeszcze razem. Jednak los potrafi nas zaskoczyć. Upierała się twardo wmawiając sobie, że już go nie potrzebuje, że do szczęścia wystarczy jej obecność i miłość Filipa. A jednak uległa. Rozkochał ją w sobie do tego stopnia, że nie potrafiła już być z nikim innym. Spotykając się z Rafałem, często przypominała sobie Piotra, będąc później z Filipem, nadal o nim myślała. Być może już nie z tak mocną siłą jak było to przy Rafale, ale jednak. Wspomnienia o nim wracały w momencie, kiedy najbardziej chciała o nim zapomnieć. Zapomnieć. Łatwo powiedzieć, ale zrobić już znacznie trudniej. W tej chwili cieszyła się z tego, że nie udało jej się o nim zapomnieć. Prawdopodobnie to byłby największy błąd jaki by popełniła. Mimo iż nie jest idealny, mimo iż popełnia błędy, które czasami ciężko wybaczyć i zapomnieć, mimo iż ciągnęła się za nim przeszłość z Dorotą na czele, mimo iż jest strasznie uparty i konsekwentny – kochała go. Kochała go z wszystkimi zaletami i wadami, jakie do tej pory przed nią odkrył. Kochała i przestać nie chciała, pytanie tylko czy dane im jest być razem przez resztę swojego życia?
- Mogę na chwilę? – chwilę, którą miała tylko dla siebie przerwał jej Rafał. Podszedł i oparł się o barierkę przyglądając się towarzystwu stojącemu kilka merów od nich
- Możesz. – odpowiedziała mu z uśmiechem odwracając się jego stronę – Cieszę się, że zdecydowałeś się przyjść.
- Nie było to łatwe.
- Hehe. Nie dziwie się.
- Agacie bardzo zależało na tym żeby spędzić tego Sylwestra z wami.
- Wiesz, to taka trochę tradycja już.  
- To dobrze, że jesteście tak blisko siebie.
- Chwilami myślę, że za blisko. Czasami chciałabym żeby o niektórych rzeczach nie wiedzieli, ale tak się nie da. Za dobrze się znamy.
- Lepiej, że są, niż jakby miało ich nie być.
- Nie no, pewnie, że tak.
- Słyszałem od Agaty, że u Ciebie coraz lepiej.
- Zależy co masz na myśli? – spojrzał jedynie w stronę Piotra, który wygłupiając się z Mariolą otwierał kolejną już butelkę szampana – Chodzi Ci o Piotra?
- Nie chcę żebyś źle mnie zrozumiała, ale domyślam się, że to ten Piotr, tak?
- Ten sam.
- To dobrze, że dałaś mu szansę.
- Dałam, bo wrócił. Zawsze wracał.
- Dałaś, bo go kochasz.
- No tak, to też.
- Cieszę się, że Ci się układa. I przepraszam, że byłem taki nachalny, teraz widzę, że to nie miało najmniejszego sensu.
- Po prostu spotkaliśmy się w złym momencie.
- Powinniśmy spotkać się kilka lat wcześniej?
- Może. Ale być może wtedy nie byłbyś z Agatą.
- Ja do tej pory nie wiem czy z nią jestem, a dokładniej, czy ona ze mną.
- Jakby nie była to by Cię tu nie zabierała.
- Tak myślisz?
- Tak mi się wydaje.
- W takim razie zobaczymy, co będzie dalej. A Agatą i Piotrem nie przejmuj się aż tak bardzo. Przejdzie jej.
- Nie wydaje mi się, żeby nastąpiło to w najbliższym czasie.
- Prędzej czy później nastąpi. Może po prostu Ci trochę zazdrości?
- Nie ma czego.
- Chyba kogoś tu nie doceniasz. – powiedział to widząc nadchodzącego w ich kierunku Piotra z dwoma kieliszkami szampana. Spojrzał ostatni raz na Magdę i mijając się z Piotrem odszedł w kierunku Agaty. Chyba zrozumiała co chciał przez to powiedzieć, ale czy to możliwe, żeby Agata zazdrościła jej Piotra? Przecież przyjaźń niczego nie zazdrości, tak jej się przynajmniej do tej pory wydawało. Patrzyła na podchodzącego do niej Korzeckiego. Gdy był już kilka kroków od niej podał jej kieliszek i obrócił się jeszcze do tyłu sprawdzając czy Rafał na dobre się już od nich oddalił
- Wszystko w porządku?
- Tak.
- Czego chciał?
- Porozmawiać.
- Nie chciał mi czasami odbić dziewczyny?
- Ma swoją.
- Ale mógł mieć lepszą. – uśmiechnął się figlarnie
- Może mógł, a może nie mógł. – spojrzała w jego roześmiane oczy i wpatrywała się przez nie chwilę. Tę niezwykle miły moment ciszy przerwało im głośne wystrzelenie kilku petard naraz przez Sebastiana i Wiktora. Jednocześnie spojrzeli w kierunku przyjaciół, a następnie podnieśli swój wzrok w górę podziwiając kolorowe fajerwerki. Stanął za nią oplatając ją w pasie, trzymając w ręku swój kieliszek szampana
- To co, oby był zdecydowanie lepszy od minionego?
- Dobrze by było, bo ten rok nie należał do łatwych.
- Już nigdy w taki sposób Cię nie zostawię. Choćby nie wiem co się działo. Kocham Cię. – wyszeptał jej do ucha całując przy tym
- I obyś nigdy nie przestał. – mówiąc to spojrzała na niego. Uderzył lekko swoim kieliszkiem o jej i zaraz po tym oboje zamoczyli usta w jego zawartości. Życzenia mimo iż nie były zbyt wylewne to bardzo jednoznaczne. Przypieczętowali wkroczenie w nowy, oby lepszy dla nich rok czułym pocałunkiem.
- Chodź do środka, bo zmarzniesz. – odsunął się od niej i chwytając za rękę pociągnął w stronę wejścia do domu, gdzie byli już wszyscy z wyjątkiem Marioli i Wojtka.
- Oooo proszę, jednych zakochanych mamy już w środku, a gdzie Ci drudzy?
- Zależy kogo masz na myśli? – zapytał Sebastiana zabierając od Magdy płaszcz
- Twojego wspólnika.
- Aaaa. Świeże małżeństwo. Daj im trochę swobody. – wtrąciła Magda siadając na swoim miejscu tuż obok Sebastiana
- Mieli ją przez całe święta.
- Ma racje. Co za dużo to nie zdrowo.
- Agata ma rację. Mają siebie na co dzień i będą mieli przez następne dziesięciolecia.
- Zazdrośnik. – spuentowała Magda, co spotkało się z uśmiechem Karoliny i Wiktora, a oburzeniem Sebastiana
- Ja? Chyba zwariowałaś. Ja to ewentualnie mogę być zazdrosny o Ciebie siostrzyczko.
- I jesteś.
- Jeszcze nie.
- Jak to nie? A kto ostatnio mi wypominał, że nie mam dla Ciebie czasu?
- To nie było wypominanie. – oznajmił jej z uśmiechem na twarzy widząc dosiadającego się do nich Piotra
- Nie? W takim razie co?
- Uświadamianie. – zakończyła za Sebastiana, Karolina stawiając na stole świeżo zaparzoną kawę i herbatę
- O właśnie. Uświadamianie.
- A przepraszam, uświadamianie w jakim celu? I kogo? – zapytał Piotr nie rozumiejąc zbyt wiele z ich dyskusji
- Magdy. – Piotr spojrzał na Magdę oczekując od niej wyjaśnienia
- Nie patrz tak na mnie. Nie wiem w jakim celu. Jemu chodzi o to, że przez Ciebie nie mam dla niego czasu.
- Nie powiedziałem, że przez niego. Mówiłem tak ogólnie. Chociaż nie ukrywam, że masz z tym sporo wspólnego. – roześmiali się wszyscy doskonale wiedząc o czym mówi Sebastian i, że z jego ust nie jest to wypowiedziane w formie pretensji a tylko i wyłącznie w formie żartu. Chociaż zarówno Magda, jak i on sam rzeczywiście czuli, że znowu nie mają dla siebie tyle czasu co kiedyś, ale czemu tu się dziwić, skoro w Magdy życiu ponownie pojawił się Piotr i to on wypełnia większą część jej wolnego czasu. Korzystając z nieobecności dzieci w domu, mogli swobodnie włączyć muzykę i jak to zazwyczaj bywała u Waligórów spokojnie potańczyć. Niestety pierwszy taniec tego wieczoru Magda poświęciła swojemu braciszkowi chcąc mu w ten sposób wynagrodzić ostatnie dni, kiedy to niby nie miała dla niego czasu. Zresztą Piotr kolejny już raz tej nocy zniknął jej z pola widzenia, więc czemu miałaby nie skorzystać z obecności Sebastiana. Piotr w tym czasie zawzięcie rozmawiał o czymś z Wojtkiem i Karoliną.
- Agata jest dzisiaj nadzwyczaj grzeczna. – zaczął ten niewygodny dla Piotra temat, Płaska
- Wieczór się jeszcze nie skończył, więc lepiej nie chwal dnia przez zachodem słońca. – zaśmiała się Karolina dobrze znając przyjaciółkę i wiedząc, że nigdy nie wiadomo z czym i kiedy wypali
- No tak, ale trzeba przyznać, że trzyma fason.
- Daj temu spokój. Jest dobrze tak jak jest. Nie wchodzimy sobie w drogę. To najważniejsze.
- Liczyłem na drugie starcie.
- Wojtuś. – pogroziła mu palcem Karolina na co Piotr jedynie się uśmiechnął
- Zdaje się, że Mariola Cię wzywa. – zwrócił się do przyjaciela widząc machającą w ich stronę Mariole
- Nie tyle Mariola, co parkiet. – odpowiedział mu i już chwilę potem wziął żonę w objęcia i wystartował z nią na parkiet
- Dobrze, że tak spokojnie podchodzisz do tej sprawy z Agatą.
- A mam inne wyjście?
- Któreś z was powinno odpuścić.
- Ja nie mam czego, a z Agaty strony raczej nie mam na co liczyć.
- Pamiętaj, że w tym wszystkim pomiędzy wami jest Magda.
- I to mnie martwi. Ale nie zmuszę Agaty do tego, żeby zmieniła zdanie.
- Jasne, że nie. Zresztą ona pewnie sama je zmieni, ale nie tak od razu.
- Jak na razie, przepraszam Karolina, że to powiem, ale jej towarzystwo nie jest mi potrzebne.
- Rozumiem Cię Piotr, ale Magda…
- Magda może się z nią spotykać kiedy tylko zechce. Ja nie mam nic przeciwko. Przynajmniej na razie. Zobaczymy jak sprawa się potoczy. W tej chwili zamierzam się skupić na Magdzie.
- Ooo, czyżbyś miał jakieś konkretne plany?
- Nie powiem Ci, bo wygadasz.
- Hehe. Jesteś okropny.
- Hehe. Już to słyszałem. I to nie raz.
- No dobra, ale tak poważnie? Co zamierzasz?
- Z niczym się nie śpieszyć.
- Odpowiednie podejście to połowa sukcesu, a co dalej?
- Hehe wszystko w swoim czasie.
- Eee tam z Tobą nie ma zabawy, bo Ty pary z ust nie puścisz. – odeszła od niego odwracając się jeszcze i obdarowując uśmiechem. Po drodze złapała Wiktora i pociągnęła go do tańca. Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w tańczącą z Sebastianem Magdę, potem na Mariolę i Wojtka, ale kiedy mu się to znudziło to wrócił do stołu i siadając na swoim miejscu wsłuchiwał się przez chwilę w rozmowę Wiktora z Rafałem. Obserwował go przez cały wieczór i na pierwszy rzut oka wydawał się być całkiem w porządku, ale świadomość tego, że kiedyś starał się zbliżyć do Magdy nie pozwoliła mu jak do tej pory zamienić z nim większej ilości zdań. Dopiero teraz kiedy Wiktor odciągnięty przez Karolinę od rozmowy z Żywieckim pozostawił ich samych przy jednym stole nadarzyła się do tego okazja, jednak atmosfera temu nie sprzyjała. Miał wrażenie, że Rafał wyczuwa w jakiś sposób niechęć z jego stronny. Tę niezręczną chwilę ciszy odważył się przerwać Rafał.
- Może nie traktuj mnie jak wroga. – wypalił ni z gruszki ni z pietruszki zaskakując trochę tym Piotra. Nie za bardzo od razu zorientował się o co mu chodzi.
- Proszę? – spojrzał na niego pytającym wzrokiem
- Chyba nie myślisz, że jestem z Agatą ze względu na Magdę?
- Pozwól, że to co myślę pozostawię dla siebie.
- Nie chcę mieszać się między Ciebie a Magdę.
- To dobrze, bo mnie zupełnie nie interesuje to co łączy Ciebie i Agatę.
- Wiem, że to może trochę dziwnie wyglądać, ale…
- Daj spokój, dobrze? To że kręciłeś się obok Magdy, jestem w stanie zrozumieć. Nie dziwię Ci się. Ale teraz jeśli jesteś z Agatą to zajmij się nią. A mnie pozwól zając się Magdą. Ok.?
- To właśnie chciałem Ci powiedzieć.
- Po prostu nie wchodźmy sobie w drogę. Ułatwimy w ten sposób życie nie tylko sobie, ale i dziewczynom.
- Pytanie tylko, czy długo tak wytrzymasz?
- Jestem z Magdą, a to co Ty do niej czułeś nie ma dla mnie znaczenia.
- A jeśli nadal coś czuję?
- To dlaczego jesteś z Agatą? Nie wyglądasz na takiego…
- Ty też nie… a jednak
- Jednak co?
- Zostawiłeś Magdę.
- Nie będę z Tobą rozmawiał na temat mojego związku z Magdą. Bardzo nie lubię, kiedy ktoś wtrąca się w moje sprawy. I z reguły na to nie pozwalam.
- Ale ja nie mam zamiaru się wtrącać. Chciałem po prostu żebyś wiedział, że Magda nie jest mi obojętna.
- A Agata o tym wie? – jego pytanie po raz kolejny zostało bez odpowiedni – Czegoś tu nie rozumiem. Przed chwilą powiedziałeś, że nie chcesz się wtrącać, więc o co Ci chodzi?
- Bo Magda to ideał i nie każdy ma takie szczęście jak Ty. W trakcie tych kilku naszych spotkań, kiedy Ciebie nie było przez cały czas myślała o Tobie. I nie okłamywała mnie. Nie dawała mi żadnych nadziei. I ja to szanuję, bo wiem, że ona naprawdę Cię kocha.
- Ale to chyba nie jest już Twoja sprawa. Masz Agatę, więc myśl o niej. Magdą ma się kto zająć.
- I dobrze, że to Ty jesteś tą osobą. Bo ona właśnie Ciebie potrzebuje najbardziej. Ja nie znam szczegółów z waszego życia i nie potrzebuje znać. Zależy mi tylko na tym żeby Magda była szczęśliwa, bo jeśli ona będzie to Agata też.
- Jeśli moja obecność przy Magdzie denerwuje Agatę i coś przez to jest między wami nie tak to przykro mi, ale to nie jest moja sprawa. Trzeba umieć rozgraniczać kilka rzeczy. A jeśli Agata ma z tym problem, ja nic na to nie poradzę.
- To nie jest do końca tak, że ona ma coś przeciwko Tobie. Ona po prostu chce żeby Magda była szczęśliwa i spokojna, że już nic złego się nie wydarzy.
- To powiedź jej, żeby pozwoliła mi na to, żeby tak się stało, bo doskonale wie, że Magda jest ze mną szczęśliwa. Gdyby było inaczej nie wróciłaby do mnie.
- Tak też właśnie jej powiedziałem, ale Agata jest bardzo uparta.
- Gwarantuje Ci, że nie bardziej niż ja… - chciał jeszcze coś powiedzieć i na dobre zakończyć tę do niczego nie prowadzącą rozmowę z Rafałem, ale przeszkodziło mu w tym nagłe pojawienie się Magdy. Właściwie może to wcale mu nie przeszkodziła, a wręcz przeciwnie, pomogła mu w delikatniejszy sposób zakończyć pogawędkę, bo prawdopodobnie gdyby nie Magda to powiedział by kilka ostrzejszych słów w jego kierunku. Usiadła obok Piotra z uśmiechem na twarzy i lekko wymalowanym zmęczeniem wywołanym tańcem z Sebastianem. Spojrzeli na nią oboje z uśmiechem. Nalewając sobie soku do szklanki i biorąc kilka łyków spojrzała na nich zaraz potem łapiąc Piotra za rękę.
- Co tam panowie? Tak sobie siedzicie?
-  Rozmawiamy. – odezwał się pierwszy Rafał bacznie ich obserwując
- Mogę wiedzieć o czym? – jej ciekawość rosła z każdą sekundą. Już w trakcie tańca z braciszkiem widziała, że rozmawiają ze sobą, a po minie Piotra widziała, że nie jest to raczej swobodna rozmowa, dlatego tym bardziej była ciekawa
- O…
- Jak to o czym. O sporcie. – wszedł szybko w zdanie Rafałowi nie chcąc by Magda domyśliła się, że między nimi doszło do jakiejś konkretnej dyskusji
- Nie wiedziała Rafał, że jesteś zapalonym sportowcem. – uśmiechnął się jedynie nie wyprowadzając jej z błędu, bo zdawało mu się, że uwierzyła Piotrowi, że tematem ich rozmowy był sport
- Widocznie nie znacie się zbyt dobrze.  A Sebastian co? Nie wytrzymał tempa.
- Raczej ja nie wytrzymałam. – zaśmiała się na samą myśl o dzisiejszej dobrej formie Sebastiana. Zawsze dobrze tańczył, ale po kliku utworach za zwyczaj miał dość, a dzisiaj to ona powiedziała STOP, bo w innym przypadku to Sebastian by ją zmarnował. Oparł się o oparcia kanapy ciągnąc Magdę za sobą i obejmując ramieniem. Czy chciał w ten sposób dać Rafałowi do zrozumienia, że Magda należy do niego? Być może w jakiś sposób tak, ale tak naprawdę było mu to obojętne co on tak właściwie czuje do Magdy, a już tym bardziej do Agaty. Nie chciał by Agata wtrącała się w jego życie z Magdą, więc uznał, że w to, co dzieje się u Agaty też nie będzie ingerował. Po za tym ten Rafał być może wcale nie jest taki zły? Rozmawiali przez chwilę w trójkę, jednak nie trwało to zbyt długo, bo po kilku minutach dołączyli do nich Waligórowie, następnie Płascy, aż w końcu i Agata z Sebastianem, który zaraz po zejściu z parkietu przez Magdę dorwał Agatę i nie pozwolił jej tak szybko uciec. Nie biorą pod uwagę obojętności jaka panowała między Agatą a Piotrem to można śmiało stwierdzić, że wszyscy doskonale czuli się w swoim towarzystwie. Mogli by tak siedzieć sobie i siedzieć. I tak też właśnie było, a noc się jeszcze przecież nie skończyła. Sylwester trwał. Od dobrych już kilku minut Piotr pogrążony był w rozmowie z Wojtkiem i Wiktorem na tematy służbowe. Magda mając już dosyć słuchania przeróżnych historii i konfliktów klientów ulotniła się do kuchni, gdzie chwilowo znajdowała się Karolina.
-Coś się stało? – zapytała Waligóra widząc przyjaciółkę
- Nie, ale nie mogłam już tego słuchać. Musiałam się ulotnić, bo Twój mąż tak rozkręcił temat kancelarii, że Wojtkowi i Piotrowi też się to udzieliło, a z kolei Agata klei się do Rafała, a Sebastian z Mariolą przyglądają się im i nic więcej.
- Hehe. Wniosek z tego taki, że za rzadko się wszyscy razem spotykamy. Piotrek rozmawiał z Rafałem.
- Widziałaś?
- Widziałam i zdaje się, że to nie była zbyt przyjacielska rozmowa.
- Przyjaciółmi to oni raczej nigdy nie będą, ale rozmawiali spokojnie. Podobno o sporcie.
- Mhm o sporcie. Gdyby rozmawiali o sporcie to Piotrek przynajmniej od czasu do czasu spojrzałby na Rafała. A z tego co widziałam to rozmawiał z Rafałem a wpatrywał się w Ciebie.
- Wiem, wiem. Ale rozmawiali spokojnie. Mogę się jedynie domyślać o czym, bo żaden z nich mi o tym nie powie.
- Piotrek jest zazdrosny.
- O Rafała? – spojrzała zdziwiona na Karolinę. Obie doskonale wiedziały, że znajomość z Rafałem do niczego by i tak nie doprowadziła.
- O Rafała, o Filipa, o Kacpra pewnie też i być może o wielu innych.
- Jakich innych?
- Co? Nie wiesz, że każdy facet tak ma, że jest zazdrosny o każdego napotkanego faceta.
- Nie przesadzaj.
- nie przesadzam.
- Wiktor też jest taki zazdrosny?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. Tylko, że on myśli, że ja tego nie wiem.
- O kogo Wiktor ma być niby tak bardzo zazdrosny? – zapytał Piotr zaskakując dziewczyny swoim nagłym przyjściem do kuchni. Zdziwione nie wiedziały co powiedzieć, więc Magda widząc lekkie zmieszanie na twarzy Karoliny podeszła do Piotra i niby pod pretekstem poprawienia mu kołnierzyka od koszuli chciała go w ten sposób odciągnąć od tematu
- Co jest? Jakaś tajemnica? – zapytał z uśmiechem widząc po ich minach, że będą coś kręciły
- Żadna tajemnica. –powiedziała odsuwając się od niego widząc, że w żaden sposób nie odpuści i będzie dociekał o czym tak naprawdę rozmawiały
- Wiktor jest zazdrosny o moją pracę.
- O pracę? Niby dlaczego?
- Bo nie ma mnie czasami w domu, kiedy on wraca z pracy.
- I to jest powód do tego żeby być zazdrosnym?
- Mhm. Taka wasza natura.
- Ja bym powiedział, że on raczej jest zły, a nie zazdrosny. I wcale mu się nie dziwię. – spojrzały na niego wymownie nie spodziewając się tego typu słów z jego strony.
- Jaki szowinista. – spuentowała z lekkim oburzeniem Magda wysuwając swoją dłoń z jego uścisku, na co Karolina jedynie lekko się uśmiechnęła
- No co? Karolina sama go do tego przyzwyczaiła.
- Może lepiej będzie jak już wrócisz sobie do salonu, co?
- Chętnie, pod warunkiem, że Ty wrócisz ze mną. Bo tak właściwie to ja przyszedłem tu po Ciebie z zamiarem poproszenia Cię do tańca, bo tak się złożyło, że tańczyłaś już z Sebastianem, Wojtkiem,  nawet Wiktor się przełamał, nie wspominając już o Rafale. A ja to co?
- Dobra już chodź, bo będziesz mi to wypominał przez cały rok. – ciągnąc go w stronę wyjścia z kuchni uśmiechnęła się jeszcze do Karoliny mijając ją. Miała zamiar wrócić do salonu i przyłączyć się do rozmowy przyjaciół, ale najwyraźniej Piotr rzeczywiście miał ochotę trochę potańczyć, bo gdy tylko zauważył, że kieruje się w stronę stołu chwycił ją mocniej za dłoń zatrzymując w ten sposób na parkiecie tuż obok szalejącego Sebastiana i Marioli.
- Ja mówiłem poważnie. Zatańczysz ze mną, czy nie?
- Teraz? – spojrzała na niego zdziwiona
- Chyba raczej dopiero.
- Piotruś… - chciała go w jakiś sposób odciągnąć od tego pomysłu, choćby
jeszcze na chwilę. Gdyby nie to, że wcześniej wytańczyła się z chłopakami to nie
miała by nic przeciwko, ale już czuła, że bolą ją nogi a Piotr jak tylko wkręci się
w rytm to tak szybko jej z objęć nie wypuści.
- No proszę Cię. – obrócił ją tyłem do siebie i przysuwając się do niej oplótł ja
rękoma zaczynając się lekko kołysać. Uśmiechnęła się czując na swoich
ramionach jego delikatne pocałunki – Chyba mi nie odmówisz?
- Chyba nie.
- No i to właśnie chciałem usłyszeć. – uśmiechnął się figlarnie wsłuchując się bardziej w muzykę i wprawiając zarówno swoje ciało, jak i Magdy w szybszy ruch.Czując mocny uścisk dłoni Piotra dotarło do niej, że dawno nie mieli okazji do tego, żeby razem zatańczyć. Ładnych kilka miesięcy, ale nawet ta długa przerwa nie sprawiła, że wypadli z obiegu. Oboje świetnie radzili sobie na parkiecie i od samego początku dogadywali się w tańcu, co nie w każdym związku się zdarza. Często jest tak, że to kobieta musi poprowadzić swojego partnera w tańcu, ale nie w przypadku Piotra. Z tego co Magda pamiętała to jeszcze nigdy nie pozwolił jej na to, aby to ona choć przez chwile  poprowadziła ich taniec. Próbowała kilka razy, ale Piotr w takiej sytuacji zazwyczaj reagował lekkim uśmiechem i mocniejszym chwyceniem jej ręki. Może gdyby nie był taki pewien swoich sił na parkiecie to wtedy miałaby większe szanse na dominowanie w tańcu, ale niestety musiała mu przyznać rację, że rzeczywiście tańczy dobrze. Do czasu aż poznała Piotra za najlepszego tancerza uważała Sebastiana. Po każdej zabawie z nim była pozytywnie wykończona. A teraz wykańczał ją nie tylko braciszek, ale i Piotr z tą różnicą, że z Piotrem mogła również zatańczyć spokojny taniec. Mogła się do niego przytulić i zapomnieć o całym świecie chociaż na kilka minut. Tak jak teraz, kiedy słysząc znacznie spokojniejszą melodię niż przed chwilą odruchowo wtuliła się w jego ramię czując jak mocniej ją do siebie przysuwa. Brakowało jej tego przez tych kilka miesięcy jego nieobecności. Mimo tego, że miała okazję zabawić się w trakcie spotkań z Rafałem, a później z Filipem to jednak za każdym razem będąc w ich towarzystwie, gdy tylko melodia stawała się spokojniejsza wycofywała się i pod byle pretekstem schodziła z parkietu. Czyżby ramiona Piotra nawet w tańcu były niezastąpione? Wyglądało na to, że tak. Trzymał ją mocno i pewnie w swoich ramionach czując jak opiera głowę na jego ramieniu. Zwolnił tempo słysząc wolniejszą melodię. Spojrzał na nią. Miała zamknięte oczy, co świadczyło jedynie o tym, że całkowicie oddaje mu ster. Czuł jak jedną ręką obejmuje go w pasie a druga trzyma na wysokości jego klatki piersiowej. Oplótł ją w pasie gładząc jedną ręka jej plecy. Długo czekał na taki moment, kiedy panuje między nimi całkowity spokój. Spojrzał na tańczących obok Agatę z Rafałem. Jego wzrok spotkał się przez chwilę ze wzrokiem Bieleckiej, jednak po chwili ruda odwróciła się całując Rafała. Czemu to miało służyć? Sam nie wiedział, ale w tym momencie nie to było dla niego ważne. O północy obiecał Magdzie, że już zawsze będzie ją kochał i głęboko wierzył w to, że tak będzie. Nawet jeśli któreś z rodziców będzie miało coś przeciwko, nawet jeśli Agata nie zmieni do niego nastawienia to on i tak sobie nie odpuści. Postanowienie na ten nowy, lepszy rok? Nie. To było z jego strony postanowienie na całe życie. Kołysali się w tak muzyki słysząc gdzieś za sobą śmiech przyjaciół siedzących przy stole, ale nie przeszkadzało im to w tej chwili, którą mieli dla siebie, tym bardziej, że takich momentów dzisiejszego wieczoru nie było zbyt wiele. Przetańczyli jeszcze kilka utworów. Jednak na więcej Magda nie dała się namówić, mimo ogromnych próśb Piotra. Nie chciał jej odpuścić, dopiero gdy powiedziała mu, że już nóg nie czuje stwierdził, że może rzeczywiście już wystarczy, tym bardziej, że sam nie był jeszcze w najlepszej formie. Wrócili do salonu wciągając się do toczącej się rozmowy. Krótko przed 5 rano Agata z Rafałem zgodnie stwierdzili, że na nich już czas i dziękując gospodarzom za zabawę i żegnając się z resztą towarzystwa opuścili taksówka posesję Waligórów.
- Teraz to dopiero zacznie się dla nich zabawa. – zaczął Sebastian zaraz po ich wyjściu
- Sebastian!
- No co? Jakbyś Agaty nie znała. Założę się, że pojechali do niej. – powiedział pewien swoich słów sięgając po cos ciepłego do jedzenia
- A my? – spojrzał na siedzącą obok Magdę zadając po cichu pytanie – zostajemy, czy chcesz wrócić do domu?
- A Ty? – spojrzała na niego z uśmiechem
- Dajesz mi wolna rękę?
- Proszę. – upiła resztę drinka czekając na jego reakcję
- Wiecie co, my chyba też będziemy się zbierać. – powiedział już znacznie głośniej, mając już swoje plany na resztę tej nocy. Domyślała się takiego właśnie rozwiązania, dlatego wcale nie była zdziwiona gdy już pół godziny później siedzieli w taksówce, która kierowała się w stronę Polnej. Nie wiedziała tylko dlaczego jadą do niego, a nie do niej. No ale w końcu było jej to obojętne, więc nawet nie zareagowała na jego decyzję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz