TO JUŻ JEST KONIEC...

Część 15

Piotr gdy tylko wrócił do siebie wykąpał się i tak samo jak Magda zajął miejsce w sypialni z tym że nie z książką a z laptopem. Z ciekawości zaczął rozglądać się za ofertami nieruchomości. Znalazł kilka ciekawych ofert, ale sam nie wiedział ,czy w tym momencie przeglądanie tego typu stron ma jakikolwiek sens. Przecież uzgodnili z Magdą, że na razie będą mieszkać osobno. Doskonale wiedział, że Magda musi mieć wszystko poukładane i, że nawet gdyby znalazła się nie wiadomo jak atrakcyjna okazja to ona i tak pewnie będzie przeciwna. Ale rozejrzeć się przecież nie zaszkodzi. W końcu któregoś dnia oświadczy się jej i prawdopodobnie zostanie przyjęty. Inna odpowiedź nie wchodzi w grę. Pytanie tylko, kiedy będzie ten odpowiedni moment, żeby to zrobić? Sobotni poranek wcale nie zachęcał do wstawania, zwłaszcza Magdę, u której nastawiony poprzedniego dnia budzik zadzwonił o 8.30. Niechętnie wstała, zjadła śniadanie i pomału zaczęła szykować się do wyjścia. Przed dziesiątą opuściła mieszkanie i samochodem ruszyła na Tucholską, gdzie mieścił się gabinet lekarski. Dotarła na miejsce sporo przed czasem, dlatego musiała jeszcze poczekać na swoją kolej widząc, że przed nią czekają jeszcze dwie osoby. Piotr w tym czasie widząc na zegarze, że zbliż się godzina 10.30 od razu pomyślał o Magdzie. Uszanował jej decyzję, kiedy powiedziała mu, że woli iść sama do lekarza, ale Piotr, jak to Piotr nie mógł tak sobie po prostu siedzieć w domu i na nią czekać. Jeszcze wczoraj podjął decyzję, że pojedzie na Tucholska i poczeka na Magdę na zewnątrz. Wyszykował się szybko do wyjścia i zamówioną wcześniej taksówka pojechał w odpowiednie miejsce. Gdy wysiadł z taksówki było kilka minut po 11. Wyjął z kieszeni komórkę i wybrał numer Magdy. Domyślał się, że jeśli będzie miała wyłączony telefon, bądź jeśli nie odbierze to by znaczyło, że jest jeszcze w środku. Czekał chwilę na połączenie aż w końcu usłyszał sygnał poczty głosowej. Rozłączył się nie zostawiając żadnej wiadomości i przysiadając na zimnym murku czekał aż Magda wyjdzie ze środka. Magda w tym czasie od dobrych już kilku minut była po badaniu i czekała na rozmowę z lekarzem, który chwilowo został poproszony przez pielęgniarkę o chwilę rozmowy.
- Przepraszam panią, ale pod koniec roku zawsze mam tu takie zamieszanie. W dodatku mamy nową dziewczynę w rejestracji i nie za bardzo się jeszcze orientuje w obowiązkach.
- Nic nie szkodzi.
- Moja poprzednia pacjentka nie była taka wyrozumiała i cierpliwa.
- Koniec roku różnie wpływa na nastrój.
- Też prawda, ale w jej przypadku to raczej zmienne nastroje. – rozbawił ją tym co powiedział. Cieszyła się, że kilka lat temu trafiła właśnie do tego lekarza. Za każdym razem gdy się widzieli miał dobry humor i tym właśnie potrafił wprowadzić miłą atmosferę mimo tego, że wizyty u ginekologów nie należą do przyjemnych. 
- To ją chyba usprawiedliwia.
- Dlatego nie mam jej za złe tego, że na mnie prawie nakrzyczała.
- Prawie robi sporą różnice.
- Ale jednak. Jak każdy facet lubię czasami się nas sobą po użalać.
- No właśnie widzę.
- Hehe. Ale wcale tego nie ukrywam. Przynajmniej w pracy mogę sobie na to pozwolić, bo moja żona już się na to uodporniła i nie reaguje.
- I bardzo dobrze.
- Dla kogo dobrze, dla tego dobrze… - przerwał na chwilę swoją wypowiedź wczytując się w dokumentację Magdy – Dawno pani u mnie nie było. Ponad pół roku. – stwierdził zauważając w karcie pacjenta kiedy ostatni raz u niego była – Nie było takiej potrzeby? – zapytał z uśmiechem podnosząc na nią wzrok
- Właśnie.
- Rozumiem, że coś się od tamtej chwili zmieniło?
- No właśnie przyszłam to sprawdzić.
- I bardzo dobrze. Z mojego punktu widzenia wszystko jest w porządku. Chyba, że jest coś co panią niepokoi.
- Nie, w zasadzie to nie.
- W zasadzie?
- Zastanawiam się nad ponownym zażywaniem tabletek. Tylko właśnie nie wiem czy to jest dobry pomysł?
- Kiedy pani je odstawiła?
- W sierpniu.
- To stosunkowo niedawno. Ale z tego co pamiętam to nie było to spowodowane ich działaniem.
- Wszystko było w porządku.
- No to w takim razie ja nie widzę przeszkód, jeśli tylko pani chce to mogę wystawić receptę.
- A nie będzie z tego powodu później jakiś komplikacji? Bo widzi pan Piotra nie było przez pół roku i dlatego zdecydowałam się wtedy odstawić tabletki i teraz nie bardzo wiem, czy powrót do nich będzie korzystny.
- To zależy czy chcą mieć państwo dziecko , a jeśli tak, to za jaki czas?
- Chcemy, ale Piotr niedawno przeszedł specjalistyczne leczenie i jego lekarz stwierdził, że lepiej byłoby gdybyśmy jeszcze poczekali.
- Nie będę ukrywał, że im dłuższy jest okres zażywania tabletek, tym większe jest ryzyko, że w przyszłości mogą wystąpić jakieś problemy z zajściem w ciążę, ale w pani przypadku na dzień dzisiejszy nie ma takiego ryzyka. Na dzień dzisiejszy, co nie znaczy, że za powiedzmy pół roku, kiedy zdecydują się państwo na dziecko tego ryzyka nie będzie. Ryzyko zawsze jest, ale nie jest też ono nie do zwalczenia. Trafiają do mnie kobiety, które znacznie dłużej od pani są na tabletkach i kiedy dochodzi co do czego, to nie mają żadnych problemów z zajściem w ciąże. Zresztą trzeba też pamiętać, że żadne środki nie dają stu procentowej pewności, nawet tabletki.
- Czyli nie ma przeszkód w tym, żebym przeszła z powrotem na tabletki?
- Tak jak powiedziałem, na dzień dzisiejszy nie. No ale wiadomo, jeśli się pani zdecyduje to będziemy widywać się trochę częściej.
- No tak.
- Możemy zrobić tak, że ja wypisze receptę, a pani porozmawia z partnerem i wtedy zdecyduje. Bo rozumiem, że nie planują państwo dziecka w przeciągu dwóch miesięcy? – spojrzał na nią z uśmiechem
- Nie, raczej nie. – uśmiechnęła się
- Tak też się zdarza, że kobiety najpierw przychodzą do mnie po tabletki a już dwa miesiące później zmieniają zdanie.
- W naszym przypadku to raczej nie nastąpi. W takiej sytuacji myślę, że bym się nad tym nie zastanawiała.
- To dobrze. Dobrze też jest odstawić tabletki jakiś czas wcześniej, po podjęciu decyzji o posiadaniu dziecka, żeby dać organizmowi trochę odpocząć.  No, ale o tym to później. To, co przepisać to samo, co ostatnio? Nie było żadnych problemów?
- Nie, nie było.
- Proszę. – podał jej receptę – I widzimy się za dwa miesiące. Chyba, że to jednak nie będzie potrzebne. Ja bardzo lubię, kiedy rodzą się dzieci.
- Hehe. Domyślam się. Dziękuje. Do widzenia.
- Proszę bardzo. Do widzenia.
Z lekkim uśmiechem na twarzy opuściła gabinet. W końcu miała to za sobą, teraz tylko musiała poważnie się nad tym zastanowić i przede wszystkim porozmawiać z Piotrem. Przechodząc korytarzem doszła do wniosku, że najlepiej będzie jeśli od razu do niego pojedzie. Nie małe było jej zdziwienie, kiedy zaraz po wyjściu przed budynek zauważyła przy barierce stojącego plecami do niej Piotra. Z komórką w  ręku podeszła do niego i nie chcąc wystraszyć dotknęła lekko ramienia.
- Cześć.
- Oooo cześć. – nachylił się nad nią i pocałował na przywitanie
- Co Ty tu robisz? – zapytała nadal zdziwiona jego obecnością
- A jak myślisz? Czekam na Ciebie. I tak nie miałem co robić.
- Dzwoniłeś do mnie? – włączyła telefon i od razu zauważyła nieodebrane połączenie
- Obawiałem się, że mogłaś już wyjść.
- Właśnie miałam do Ciebie pojechać. Chodź może gdzieś na kawę?
- Po drugiej stronie jest kawiarnia. Może tam?
- Mhm.
Chwilę później siedzieli już w kawiarni przy kawie i kawałku sernika.
- Długo czekałeś? – zapytał trzymając go za rękę, czuła że chyba trochę zmarzł
- Trochę.
- Mogłeś wejść do środka. Nie zmarzłbyś przynajmniej.
- Powiedz mi lepiej, czy wszystko w porządku?
- Tak. Wszystko dobrze. Musimy się tylko zastanowić co dalej.
- Uzgodniliśmy wcześniej, że wstrzymamy się jeszcze z dzieckiem. Zmieniłaś zdanie?
- Nie, ale może Ty zmieniłeś. Czy jesteś pewien tego, że chcesz czekać?
- Myślę, że to nie jest najlepszy moment na dziecko. Z drugiej strony nie chciałbym też czekać nie wiadomo jak długo. Nie chce biegać dziadkiem na wywiadówki. – uśmiechnął się do niej widząc, że i ją to rozbawiło – Zostańmy przy tych tabletkach. Przez jakiś czas jeszcze. Chyba że nie chcesz?
- Podobno nie ma żadnych przeciwwskazań żebym przeszła na tabletki.
- No to w porządku, ale  jeśli zmienisz zdanie to mi o tym powiedz, dobrze?
- Kocham Cię.
- Hehe. Za to, że pozwalam Ci faszerować się tabletkami?
- Wiesz za co.
- Pewnie, że wiem. Za całokształt. – nie odpowiedziała mu nic, jedynie się do niego uśmiechnęła. Była mu wdzięczna za to, że do niczego jej nie zmusza, że daje jej taką ilość swobody jaką potrzebuje. Zresztą zawsze tak było i działało to w obie strony. Nigdy niczego na sobie nie wymuszali, potrafili dojść do kompromisu, dzięki czemu unikali wielu nieporozumień. Zmienili temat na bardziej swobodny chcąc na dzień dzisiejszy zakończyć temat ewentualnej ciąży Magdy. Po rozgrzaniu się kawą i zjedzeniu sernika zgodnie stwierdzili, że przeniosą się do mieszkania Piotra. Wysiadając z samochodu zauważyli wracającą z zakupów panią Natalię.
- Dzień dobry, pani Natalio! – krzyknął w stronę kobiety zwracając na siebie jej uwagę. Kobieta spojrzała w ich stronę z uśmiechem na twarzy
- Dzień dobry Piotrusiu.
- Dzień dobry.
- Dzień Dory pani. – przywitała się z Magdą obdarowując ich ciepłym uśmiechem, gdy tylko do niej podeszli
- Widzę, że wypuściła się pani w miasto. Może pomogę? – zapytał zabierając od kobiety kilka reklamówek z zakupami
- Dziękuje. Czasami trzeba, i dobrze zrobiłam bo inaczej nie miałabym czym was ugościć. Zapraszam na górę.
- Ale my nie chcemy przeszkadzać. – odpowiedziała na zaproszenie starszej kobiety
- A w czym niby mielibyście mi przeszkadzać?
- Na pewno ma pani swoje zajęcia.
- Piotrusiu? Chyba mi nie odmówisz? – spojrzała na Piotra nie przyjmując do wiadomości wymigań ze strony Magdy
- No może na chwilę? – spojrzał pytająco na Magdę
- No, zapraszam. – nie umiała odmówić ani Piotrowi, ani tym bardziej pani Natalii. Tym bardziej, że wiedziała iż kobieta nie jest obojętna Korzeckiemu. Już kilka minut później oboje siedzieli przy jednym stole w mieszkaniu pani Natalii, czekając aż kobieta poda im obiecaną kawę i herbatę. Oprócz ciepłego napoju doczekali się też Świerzego ciasta.
- Ale pachnie. – prawie natychmiast zareagował na zapach domowego ciasta – Nie ma to jak domowe ciasto. – dodał nakładając sobie od razu dwa kawałki
- Jedzcie, bo u mnie i tak się zmarnuje.
- Przy Piotrze się nie zmarnuje, niech się pani nie martwi.
- Jedz Piotrusiu, jedz, bo ostatnio zeszczuplałeś.
- Magda mi wmawia coś zupełnie innego.
- Bo widzi Cię codziennie. Zresztą widzę, że oboje nie macie czasu na to żeby się porządnie odżywiać.
- Ooo, przepraszam, ale niedojedzenie tyczy się głównie Magdy.
- Bo widocznie za słabo tego pilnujesz Piotrusiu.
- Niech mi pani uwierzy, tego się nie da przypilnować.
- Bo najpierw by mnie utuczył, a potem zostawił.
- A co on by wtedy sam zrobił?
- Właśnie?
- A kto Cię tam wie, co Ty sobie myślisz.
- I widzi pani, co ja z nią mam.
- Oboje jesteście siebie warci. – uśmiechnęli się na puentę kobiety – A Ty miałeś przyjść do mnie w święta i co? – zwróciła się od Piotra z lekką nutką gniewu w głosie
- Tak, wiem, ale zabrakło czasu.
- Nie było nas w Warszawie. – dodała Magda chcąc pomóc mu w wyjaśnieniach i usprawiedliwieniach
- No to Cię usprawiedliwia. Ale następnym razem tak łatwo Ci nie odpuszczę.
- Nie będzie następnego razu. Obiecuje.
- Hehe. Obiecuję. – zaśmiała się Magda doskonale wiedząc, że jeszcze nie raz i nie dwa wypadnie mu coś ważniejszego i odwiedziny u pani Natalii przełoży na inny termin. Spojrzał się na nią wymownie. – Lepiej nie obiecuj. Nie chwaliłeś się, że miałeś panią odwiedzić.
- Pewnie zapomniał.
- Ej co jest? Dwie na jednego? Nie zapomniałem. Zabrakło czasu.
- No dobrze już, ale mam przynajmniej nadzieję, że święta się wam udały?
- Tak. Z mojego punktu widzenia tak. – odpowiedział Magda nie słysząc odpowiedzi ze strony Piotra
- To najważniejsze.
Rozmowa z panią Natalią była dla nich czystą przyjemnością. I wydawać by się mogło, że praktycznie obce sobie osoby nie powinny mieć zbyt wiele wspólnych tematów, jednak w tym przypadku było zupełnie inaczej. Do mieszkania Piotra dotarli półtora godziny później. Nie mieli żadnych zajęć na to popołudnie dlatego z czystym sumieniem mogli rozłożyć się na kanapie i oddać lenistwu, jak to zresztą ostatnio u nich bywało. Siedział obok Magdy obejmując ją ramieniem . Czuł jak od czasu do czasu przytula się do niego coraz bardziej. Oglądali jakiś film, jednak chyba tak naprawdę żadne z nich nie zwracało na niego większej uwagi. Piotr od czasu do czasu zerkał tylko na ekran telewizora, głównie będąc zainteresowany przyglądaniem się Magdzie, która ze wzrokiem wlepionym w obrazy pojawiające się na ekranie wróciła myślami do rozmowy z panią Natalią. Wiedziała, że kobieta darzy Korzeckiego jakimś uczuciem, on ją zresztą również, ale ich dzisiejsze spotkanie uświadomiło jej jak bardzo Piotr ceni sobie towarzystwo starszej kobiety i jak wiele ono mu daje.
- Piotruś?
- Hm?
- Naprawdę nie zapomniałeś o tym, że miałeś iść do pani Natalii w święta?
- Zapomniałem. Zawróciłaś mi w głowie, to dlatego. – przyznał się do tego, że jednak zapomniał o obietnicy złożonej kobiecie
- To nie jest usprawiedliwienie.
- Wiem. Przypomniałem sobie dopiero dzisiaj jak ją zobaczyłem.
- Nie ładnie panie mecenasie, nie ładnie. – zaśmiała się cicho jednak zaraz spoważniała – Wiesz, że ona bardzo Cię lubi?
- Z wzajemnością.
- Piotr, ale ja mówię poważnie. Ona jest tu sama?
- Z tego co wiem, to tak. Ma nikły kontakt z synem i synową, siostra wyjechała do Szwajcarii, czy do Niemiec. Nie pamiętam dokładnie.
- bardzo się o Ciebie troszczy.
- Tak myślisz?
- A nie jest tak? Gdyby mogła to by Ci codziennie obiadki gotowała.
-Może trochę tak jest, ale ja nie mam nic przeciwko.
- Pewnie, że nie masz, ale ona się o ciebie martwi, a Ty o niej zapominasz.
- To było jednorazowe.
- Pani Natalia znała prawdziwy powód Twojego wyjazdu? – zaskoczyła go tym pytaniem. Natychmiast powróciła do niego ostatnia przed wyjazdem rozmowa z panią Natalia.
- Nie. Ale myślę, że czuła, że nie mówię jej prawdy.
- Piotr skoro pozwoliłeś jej się do siebie przyzwyczaić to chyba nie powinieneś o niej zapominać.
- Ale ja o niej nie zapominam. Lubię ją bardzo i każde spotkanie z nią jest przyjemnością, a nie zobowiązaniem.
- I dobrze, bo to naprawdę przesympatyczna osoba. Podobna trochę do Twojej mamy.
- Nie wydaje mi się.
- Dlatego tak Cię do niej ciągnie. – spodziewała się, że nie przyzna jej racji mimo iż tak właśnie było. Lubił spędzać czas z panią Natalią, właśnie dlatego, że przez tak długi czas nie miał pełnego kontaktu z własną matką. Mimo iż sam przed sobą nie chciał się do tego przyznać, tak właśnie było i Magda doskonale o tym wiedziała.
- Chcesz mi wmówić, że zastępuje sobie nią moja mamę?
- A nie?
- Nie.I nigdy tak nie było. – nie dyskutowała więcej z nim na ten temat bo twardo zaprzeczał jej domysłom, a ona i tak wiedziała swoje, dale tego dalsza rozmowa na ten temat była zbędna.
- Chłopaku, co w końcu robimy z jutrzejszym dniem?
- Miały być przecież łyżwy.
- A potem kolacja u mnie?
- Kolacja zawsze.
- Ale ja mówię o kolacji w większym gronie.
- A no tak, zaprosiłaś przecież Sebastiana.
- W jeszcze większym gronie.
- Karolina i Wiktor?
- Jeszcze większym. – czekała cierpliwie na jego reakcje. Na pewno się domyślił kogo jeszcze miała na uwadze
- Masz na myśli Agatę i tego Rafała.
- Samą Agatę. – po jego minie widziała, że nie jest zachwycony tym pomysłem, ale w końcu będą mieli okazję ze sobą porozmawiać o ile będą chcieli
- Nie no ok. A dzwoniłaś już do niej? Czy w ogóle zechce się ze mną widzieć?
- Jeszcze nie. Chciałam najpierw Ciebie zapytać.
- Nie musisz mnie pytać. Jeśli chcesz się spotkać z Agatą to ja przecież nie mam nic przeciwko.
- Zadzwonię do niej. – sięgnęła szybko po komórkę leżącą na ławie przed nimi, wybierając numer przyjaciółki zastanawiała się czy aby na pewno dobrze robi. Znała Agatę i wiedziała, że możliwe, że nie będzie miała już ochoty na spotkanie z Piotrem. Po takim czasie mogło już przestać jej zależeć, albo wręcz przeciwnie.
Czekała na połączenie kilka sekund, aż w końcu po drugiej stronie słuchawki usłyszała dobrze znany jej głos Agaty.
- Cześć Madzia.
- Cześć Aguś, jesteś już w Warszawie?
- Jestem. Wczoraj wróciłam. A coś się stało?
- Nie. Nic się nie stało. A co robisz jutro popołudniu?
- A co proponujesz?
- Może wybralibyśmy się wszyscy na łyżwy a potem zjedlibyśmy u mnie jakąś kolacje? Mama zaopatrzyła mi lodówkę i teraz jak zwykle nie mam co z tym zrobić.
- No w zasadzie czemu nie. Tylkoż, że na te łyżwy to chyba nie dam rady, bo chciałam się spotkać z Rafałem. Sama rozumiesz.
- Jasne. Ale później wpadniesz do mnie?
- Pewnie, że tak.
- No to super.
- A Piotr?
- Co Piotr? – spojrzała się na Korzeckiego u którego właśnie w momencie w którym z ust Magdy padło jego imię, na jego usta wkradł się lekki uśmiech.
- No czy będzie?
- Chyba tak.
- Ooo, co za zaszczyt.
- Nie zaczynaj, dobrze.
- No dobra, dobra. To do jutra. Pa.
- Mhm. Pa. – odłożyła komórkę na jej poprzednie miejsce i niemal od razu spojrzała na Piotra
- Nie chce przyjść?
- Nie, wręcz przeciwnie. Przyjdzie, ale łyżwy sobie odpuści. Chce się spotkać z Rafałem.
- Ok.
- Tylko ok?
- A co mam więcej powiedzieć. Wiem przecież, że o mnie pytała. Jeśli ona nie ma nic przeciwko żeby się ze mną spotkać to ja tym bardziej. Jest mi to nawet na rękę. Unikniemy niepotrzebnych dyskusji w Sylwestra.
- Niepotrzebnych?
- Wiesz o co mi chodzi… Zadzwonię do Wojtka. Zapytam gdzie są i czy dołączą jutro do nas? A Ty zadzwoń do Karoliny, czy nie zmienili planów.
- Jakby zmienili to by dała znać.
- A na którą na te łyżwy?
- Nie wiem, Na 16 było by dobrze.
- No dobra to na 16.
- Robie herbatę, chcesz?
- Mhm poproszę. – wyszła z salonu zostawiając go samego z telefonem w ręku. Przygotowując herbatę słyszała jego krótką, ale rzeczową rozmowę z Wojtkiem. Z tego ci się zorientowała to za jakieś dwie godziny powinni być w Warszawie i chętnie dołączą do nich jutro najpierw szaleństwo na lodowisku a następnie na kolacji. Dla pewności zadzwoniła jeszcze do Karoliny a następnie do Sebastiana. Oni również chętnie przystanęli na jej propozycję Karolina głównie ze względu na dzieci, a Sebastian dla samej zabawy. Praktycznie cały wieczór spędzili oglądając przeróżne filmy i programy w telewizorze z większą lub mniejszą uwagą, ale jednak wytrwale oglądali prawie do północy.
- Zostaniesz u mnie co? – zaproponowała z nadzieją, że nie będzie umiał jej odmówić i potowarzyszy jej dzisiejszej nocy
- No jeśli bardzo Ci zależy.
- Po co masz się tłuc po nocy.
- No dobrze, ale jutro i tak musze pójść do siebie. Przebrać się i w ogóle.
- No to pojedziemy. Nie widzę problemu. W ogóle, to powinieneś zostawić tu trochę swoich rzeczy.
- Wiesz co, ja to mam taki pomysł, żebyś Ty wprowadziła się do mnie, a tutaj zamieszkali Twoi rodzice. Mielibyśmy problem z gotowaniem rozwiązany. Oboje chodzilibyśmy najedzeni, miałabyś mamę pod ręką… Świetny pomysł, prawda? – zapytał z uśmiechem. Niby żartował, ale ciekawy był jej reakcji. Uśmiechnęła się domyślając się, że żartuje, dlatego nie wzięła jego słów na poważnie.
- Świetny, ale oprócz mamy pod ręką miałabym też kilka kilogramów więcej.
- Nie widzę w tym nic złego.
- Ty może nie, ale ja owszem. Nie wiem jak Ty chłopaku, ale ja idę pod prysznic. Dołączysz do mnie? – zapytała kierując się już w stronę łazienki z figlarnym uśmiechem na twarzy. Popatrzył na nią przez chwilę i zastanawiał się czy aby na pewno dobrze usłyszał.
- Chcesz żebym poszedł teraz z Tobą pod prysznic?
- Żartowałam. Zaraz wyjdę.
- Narobiłaś mi nadziei.
- Hehe. Wiem. I nie tylko nadziei. – zaśmiała się widząc jego zawiedzioną minę. Zniknęła w łazience na dobrych kilka minut, a zaraz po jej wyjściu znalazł się w niej Piotr. Zastanawiał się jak będzie przebiegała jego jutrzejsza konfrontacja z Agatą. Wiedział, że dużo zależy od jej nastawienia. Jednego był pewien, tego, że nie będzie w żaden sposób jej do siebie przekonywał. Jeżeli będzie bojowo nastawiona to żadne argumenty do niej nie dotrą, zresztą czy on chciał się przed nią tłumaczyć? Czy powinien?
Spokojny środek nocy z każdą kolejną minutą zamieniał się dla niego w kolejną nieprzespaną noc. A wszystko to spowodowane kolejnym już w przeciągu kilku dni silnym bólem głowy. Profesor ostrzegał go, że takie sytuacje jak ta, kiedy bezradnie męczył się walcząc z bólem i narastającą gorączką mogą się jeszcze zdarzać. Tym bardziej teraz, kiedy wraca do swoich obowiązków i do takiego trybu życia jaki prowadził jeszcze przed chorobą. Nie chcąc obudzić słodko


śpiącej Magdy wtulał się w poduszkę coraz bardziej chcąc zagłuszyć swój nierównomierny oddech. Jednak, kiedy po dłuższej chwili nie przynosiło to żadnego efektu a już tym bardziej ulgi zdecydował się wstać z łóżka i przeczekać ten gorszy moment w kuchni. Nalał sobie wody do szklanki o mało co wcześniej jej nie rozlewając. Usiadł na stojącym w pobliżu krześle przeczekując ból, który jak mu się wydawało wcale się nie zmniejszał, a wręcz przeciwnie. Magda chcąc przytulić się do swojego chłopaka odwróciła się w pół śnie licząc na to, że napotka jego osobę leżącą blisko siebie, jednak kiedy nie wyczuła jego ciała, przejechała ręką po nawierzchni łóżka. Zdziwiona otworzyła oczy. Mając nadzieję, że za chwilę Piotr wróci do sypialni czekała cierpliwie, jednak gdy nie wracał przez bliżej nie określony jej czas rozbudził się bardziej i rozglądając się sypialni wsunęła kapcie na stopy i podążyła w poszukiwaniu Piotra. Z zamiarem zajrzenia do łazienki zauważyła go siedzącego na krześle w kuchni przy zgaszonym świetle. Z zamkniętymi oczami i szklanką w ręku opierał się o ścianę. Podeszła do niego spokojnie i nie chcąc by się wystraszył dotknęła delikatnie jego ramienia.
- Piotr, Piotruś… - przyłożyła swoją dłoń do jego ciepłego policzka czekając aż na nią spojrzy. W ciemności zauważyła jego zmęczone i przeszyte bólem spojrzenie – dlaczego nie śpisz? – zadała to pytanie choć tak właściwie to domyślała się, co jest tego powodem
- A Ty? – nie chciało mu się nawet otwierać ust żeby cokolwiek powiedzieć. Wiedział, że tak łatwo mu nie odpuści, że nie pójdzie do sypialni się położyć do momentu, aż nie zobaczy go leżącego obok niej w łóżku
- Źle się czujesz? – usiadła naprzeciw niego ujmując jego dłoń w swoją
- To chwilowe. Idź się położyć, zaraz do Ciebie przyjdę.
- Długo już się tak męczysz? – w odpowiedzi pokiwał jedynie przecząco głową. Widziała jego zmęczenie i zniechęcenie w tym momencie do robienia czegokolwiek. Prawdopodobnie nie miał nawet siły i ochoty przenieść się z powrotem do sypialni. Było jej go strasznie żal, ale nic nie mogła zrobić, jedynie posiedzieć chwilę przy nim i tak też zrobiła. Siedzieli tak w kuchni, w milczeniu przez kilka minut. Z każdym jego głębszym westchnięciem utwierdzała się w przekonaniu, że wbrew temu co mówił wcale mu się nie poprawia. – Piotr, chodź do sypialni się położyć. – wstając powoli chwyciła go mocniej za rękę
- Mhm. Idź, ja zaraz przyjdę, wejdę jeszcze do łazienki.  – pociągnęła go za rękę w stronę wyjścia zapalając po drodze światło w łazience. Przez chwilę, gdy zamknął za sobą drzwi stała jeszcze nasłuchując dochodzących zza drzwi odgłosów, jednak słysząc, że puścił wodę w kranie oddaliła się do sypialni kładąc się na łóżko. Dołączył do niej kilka minut później. Siedząc na łóżku po swojej stronie, plecami do Magdy wyczuł po chwili jak przytula się do niego obejmując w okolicach szyi i klatki piersiowej.
- Przepraszam, nie chciałem Cię obudzić.
- Nie obudziłeś. Chciałam się do Ciebie przytulić, a Ciebie nie było. – nie odpowiedział już nic jedynie położył się do łóżka przytulając ją mocno do siebie. Teraz, kiedy już się obudziła i wiedziała, że nie czuje się najlepiej mógł się swobodnie do niej przytulić i pozwolić na to by była przy nim, by pomogła mu zasnąć i przeczekać ból. W końcu zasnęli oboje. Przytulona do swojego chłopaka zasnęła mocnym snem nie zwracając już uwagi na to czy jemu również się to udało. A Piotr trzymając ją w swoich ramionach przemęczył się kolejną noc przysypiając tylko odczuwając przez resztę nocy pulsujące jeszcze skronie. Zasnął głębszym snem dopiero nad ranem, kiedy na dworze robiło się jasno. W między czasie wyczuł tylko jak Magda wymyka się z jego objęć nie chcąc go obudzić. Nie zareagował na to pozwalając sobie na chwilę spokojnego snu, którego tej nocy mu zabrakło. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz