TO JUŻ JEST KONIEC...

Część 13

Zrobili potrzebne zakupy i wrócili do mieszkania, gdzie w salonie zniecierpliwione czekały na nich Magda z Teresą.
- Co tak długo? – zapytała po cichu Magda Piotra podchodząc do niego, gdy tylko pojawili się w mieszkaniu
- Dziecko uspokój się. Jest cały i zdrowy. – wtrącił się Jerzy widząc zdenerwowanie Magdy
- Na pewno? – spojrzała z uśmiechem na Piotra
- Na pewno, na pewno. Ojciec Ci to mówi. – uśmiechnął się w stronę Teresy, która jak zauważył też zaczęła się już chyba denerwować ich dość długą nieobecnością – Proszę, Twoje zakupy.
- Dziękuję, ale ten sklep to chyba przenieśli o kilka kilometrów dalej.
- Też odniosłem takie wrażenie. – wtrącił Piotr, słysząc już dochodzący z jego kieszeni dźwięk dzwoniącej komórki. – wyjął telefon i spojrzał na wyświetlacz – Mariola. Przepraszam na chwilę.
- Przypomnij jej o Sylwestrze.
- Mhm. – doparł krótko udając się w stronę pokoju Magdy, by móc spokojnie porozmawiać z przyjaciółką.
- Korzecki słucham? – odebrał połączenie w oficjalnym tonie chcąc trochę z nią pożartować
- Płaska nadaję – zaśmiał się do słuchawki, wiedząc doskonale, że Mariola podchwyci jego zabawę
- No to nadawaj, bo jestem bardzo ciekawy, co tam skombinowaliście we wczorajszy romantyczny wieczór we dwoje?
- Ciebie mogłabym zapytać o to samo.
- Z tego, co mi się wydaje, to z mojej wczorajszej kombinacji nie będzie żadnych konsekwencji.
- Uuu to kiepsko, ale jeśli Cię to pocieszy, to u nas to samo.
- Jesteś pewna? Ja nie miałbym nic przeciwko.
- A Ty jesteś pewien?
- Tak na 90%. No ale poważnie, co tam u was? Nie żałujecie ucieczki?
- Nie. Zastanawiamy się nawet czy by tu nie zostać.
- Zabraniam się zastanawiać. Najpóźniej w Sylwestra chcę Was widzieć w Warszawie, a właściwie to w Konstancinie.
- Waligórowie robią Sylwestra?
- Tak i dziewczyny kazały Wam przekazać, że jeśli głównym celem waszego pobytu w Krakowie jest powrót z niego we trójkę, to musicie się z tym uporać do wtorku.
- Czy aby na pewno to dziewczyny kazały tak powiedzieć?
- Tak, a co?
- Bo to Tobie ostatnio coś tak trochę bardziej zależy na tych dzieciach.
- Oj czepiasz się. Mówię tylko to, co kazały przekazać.
- Piotruś, coś Ty wymyślił?
- Nic.
- A jak Wigilia z Magdą?
- Dobrze. Miło.
- Tylko miło?
- Jeśli brniesz do tego, czy się oświadczyłem to nic z tych rzeczy. Kilka minut temu przeżyłem przeprawę z jej ojcem, a Ty mi tu z oświadczynami wyjeżdżasz.
- No dobra. A jak Ci poszło z tym teściem?
- Ciężko, ale jestem dobrej myśli.
- To świetnie. Cieszę się, jeszcze tylko Agata i będzie ok.
- Mhm. Z Agatą to chyba nigdy nie będzie ok. No ale to nie jest problem na dziś. To co, możemy na Was liczyć w Sylwestra?
- Tak, myślę, że tak.
- A Wojtek jak tam?
- Wojtek śpi.
- Uuu. Aż tak go wymęczyłaś.
- Chcesz coś jeszcze dodać?
- Rozumiem. Nic już nie mówię.
- I bardzo dobrze. Integruj się z teściem i teściową. I pozdrów Magdę.
- Ok. Pozdrowię. Trzymajcie się. Pa.
- Pa.
Wychodząc z pokoju zauważył, że wszyscy siedzą już w salonie, gdzie przygotowana została świąteczna kolacja. Usiadł obok Magdy, nalewając sobie soku do szklanki
- Masz pozdrowienia do państwa młodych.
- Przyjadą na Sylwestra?
- Chyba tak, ale raczej we dwójkę. No chyba, że Wojtek weźmie się do galopu.
- Zapytałeś? – spojrzała na niego zaskoczona
- No przecież, chciałyście wiedzieć.
- A co planujecie na Sylwestra? – podchwyciła ich rozmowę Teresa
- Idziemy do Karoliny i Wiktora. A wy?
-My posiedzimy sobie z mamą w domu. Ciężko było w tym roku gdziekolwiek miejsce znaleźć.
-Bo za późno się za to zabrałeś. – dodała Teresa z nutka pretensji w głosie
- Bo miałem inne sprawy na głowie.
- Ooo tato, jakieś interesy?
- Interes to za dużo powiedziane.
- Tzn.?
- Sprawiliśmy sobie z ojcem prezent gwiazdkowy.
-Jaki prezent? – dopytywała coraz bardziej zaciekawiona
- Kupiliśmy domek nad jeziorem. – oświadczył im Jerzy obserwując z żona reakcje Piotra i Magdy
- Świetny pomysł. – odezwał się po krótkiej chwili Piotr, przyciągając na siebie jeszcze bardziej zdziwiony wzrok Magdy
- No tak, ale co to znaczy, że kupiliście domek? Gdzie?
- W Barczewku.
- Mówicie poważnie?
- Bardzo poważnie. Znaleźliśmy okazję. Domek jest ładny, dość duży. Co nieco trzeba zrobić, ale na lato będzie jak znalazł.
- I Ty tato się na to zgodziłeś?
- Kochanie to był ojca pomysł.
- Chyba nie powiecie mi, że zły?
- Nie. Nie. Ale mnie trochę zaskoczyliście. To kiedy możemy pojechać, zobaczyć?
- Madzia, ale tam na razie nie ma co oglądać. Trzeba posprzątać, zrobić kilka rzeczy, wyremontować trochę. Nie tak szybko. Na wiosnę się za to zabiorę, bo teraz to nie ma sensu czegokolwiek robić.
- A to gdzieś blisko jeziora? – zapytał Piotr
- Kilka minut spacerkiem.
- Ale chyba znajdzie się tam jakiś pokoik dla nas? –nie ukrywała swojego zadowolenia Magda
- Znajdzie się i to nie jeden.
- Na razie wystarczy nam jeden.
- Na dzień dzisiejszy tak, ale zanim ojciec to wszystko zorganizuje to może się to zmieni.
- Mamo, nie przesadzaj dobrze. – przystopowała myśli matki wiedząc doskonale o czym mówi
- Ale o co Ci dziecko chodzi? – udała, że nie rozumie córki
- Dobrze wiesz o co. Lepiej żebyś się nie rozczarowała.
- Dlaczego niby miałabym się rozczarować?
- Mamo…
- Magda, nie denerwuj się, przecież nic się nie stało. – powstrzymał ją Piotr widząc, że zaczyna coraz bardziej denerwować ją ta rozmowa na ten temat – Myślę, że spokojnie zdążycie państwo wyremontować ten domek, zanim ten drugi pokój będzie nam potrzebny. – I tym właśnie oświadczeniem Piotra zakończyli ten niewygodny dla Magdy temat. Zdawała sobie sprawę z tego, że jej matka chętnie już pochwaliłaby się przed koleżankami swoim wnukiem, lub wnuczką, ale przecież to nie jest jej sprawa, kiedy i dlaczego zdecydują się z Piotrem na dziecko. Wiedziała też, ze Teresa widzi w Piotrze idealnego kandydata na zięcia i ojca jej wnuków, ale uważała, że to nie jest powód do tego, żeby się tak ze wszystkim spieszyć. Na rozmowie z rodzicami spędzili dużo czasu. W trakcie kolacji postanowili z Piotrem, że zostaną w Olsztynie na noc, problem jednak w tym, że Piotr nie był przekonany, co do tego, czy powinien spędzić noc w mieszkaniu Miłowiczów. Niby oboje powiedzieli, że spokojnie mogą z Magdą zostać, ale sam miał co do tego wątpliwości, o których jak do tej pory nie mówił. Siedząc tak wspólnie z Magdą i jej rodzicami w salonie, od dłuższego już czasu odczuwał ból głowy, który z chwili na chwilę stawał się silniejszy i nic nie wskazywało na to, że w końcu minie, do tego czuł, że temperatura jego ciała znacznie się podniosła. Nie wiedział tylko dlaczego. Co prawda zapomniał zabrać ze sobą leków, a ostatni raz brał je rano przed opuszczeniem mieszkania Magdy, ale zdarzyło mu się zapomnieć już nie raz i ból głowy nie był aż tak odczuwalny. Jednak tym razem było inaczej. Od kilku już minut nie zwracał uwagi na wesoło rozmawiającą z rodzicami dziewczynę. Nie wiedział nawet na jaki temat rozmawiają, słyszał tylko coś o jakiejś sąsiadce Miłowiczów i jej córce, ale nie przykuwał do tego większej wagi. Ból głowy i temperatura mu na to nie pozwalały. Zdekoncentrował się całkowicie. Widział, że przed chwila Teresa z Jerzym wyszli gdzieś z salonu, ale nie miał pojęcia z jakiego powodu. Ocknął się dopiero, gdy Magda nie widząc reakcji z jego strony na zadawane pytanie, chwyciła go za rękę.
- Piotr! – zawołała głośniej widząc, że chyba nie do końca znajduje się myślami w tym samym miejscu co ona
- Tak? Pytałaś o coś?  – obrócił w jej stronę głowę, dopiero teraz zauważyła jego zamglone oczy
- Tak, czy zrobić Ci jeszcze herbaty? – powtórzyła pytanie patrząc uważnie na niego
- Mhm. – pokiwał lekko twierdząco głową
- Zaraz Ci przyniosę. – patrzył przez chwile jak krząta się po kuchni, zauważył nawet przez chwilę postać Teresy, ale zaraz przymykając oczy oparł głowę o oparcie kanapy łapiąc kilka głębszych oddechów. W takiej pozycji zastała go Magda wracając do salonu z kubkiem gorącej herbaty dla niego. Od razu zauważyła, że coś jest nie tak, że od kilku minut z jakiegoś powodu gdzieś jej odpłynął. Usiadła na swoim miejscu, obok niego i łapiąc go za rękę próbowała zwrócić na siebie jego uwagę.
- Piotr, co się dzieje? – spojrzał na nią natychmiast, a ona z wyrazu jego twarzy od razu wyczytała, że coś jest nie tak, jak jeszcze kilkanaście minut temu. Przyłożyła dłoń do jego ciepłego policzka. – Masz gorączkę.
- Nie wziąłem z Warszawy tabletek… Dasz mi coś… przeciwbólowego?
- Poczekaj chwilę, zobaczę co mama tam ma. – zostawiła go samego i szybko weszła do kuchni, gdzie była jej matka.
- Mamo, masz jakieś tabletki przeciwbólowe?
- Mam, a co Cię boli?
- Mnie nic. Piotr gorzej się poczuł.
- On od dłuższego już czasu mizernie wygląda.
- No właśnie.
- To może niech się położy. Prześpi się to mu przejdzie. – zaproponowała podając córce opakowanie środków przeciwbólowych – Weź mu coś do popicia.
- Jest woda w pokoju. – zabierając ze sobą tabletki wróciła do Piotra – Nie wiem, czy zwykłe środki coś Ci pomogą.
- Nie zaszkodzą. – odpowiedział połykając dwie średniej wielkości pastylki – Gdzie Twój tata?
- Wyszedł na chwilę do sąsiada. Piotr może pójdziesz się położyć?
- Nie trzeba. Zaraz mi przejdzie.
- Profesor mówił, że to się może zdarzać.
- Ale nie mówił, że aż tak.
- Posiedzimy jeszcze chwile, pomogę mamie posprzątać i pójdziemy się położyć.
- Madzia, a może lepiej będzie jeśli ja przenocuje w hotelu?
- Nie ma takiej potrzeby.
- Niby nie, ale Twojemu ojcu na pewno to nie jest na rękę.
- Powiedział przecież, że nie ma problemu.
- A co miał innego powiedzieć?
- Nigdzie Cię samego teraz nie puszczę. Nie w takim stanie.
- W jakim znowu stanie. To tylko głowa.
- Tylko głowa, a przed chwilą nie wiedziałeś co się tu dzieje.
- To było chwilowe.
- Nie dyskutuj ze mną, bo i tak mnie nie przekonasz. Zostajemy oboje, czy oboje nocujemy w hotelu? – zapytała stanowczo, wiedząc że tylko w ten sposób postawi na swoim. Piotr nic już nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się delikatnie patrząc na nią zamglonym jeszcze wzrokiem. – Też myślę, że lepiej będzie jeśli zostaniemy. I bardzo się cieszę, że się ze mną zgadzasz.
- To podchodzi pod mobbing
- Tak? Bardzo ciekawe spostrzeżenie.
- O czym tak dyskutujecie. – wtrąciła się miedzy nich Teresa wchodząc do salonu z półmiskiem odgrzanego przed chwila jedzenia.
- Tak tylko, o niczym konkretnym.
- Piotr jeśli chcesz się położyć, to nie widzę problemu.
- Dziękuje, ale nie ma takiej potrzeby.
Po krótkiej chwili wrócił Jerzy i wspólnie rozmawiali jeszcze przez jakiś czas, jednak Magda widząc, że samopoczucie Piotra zbytnio się nie poprawia, spojrzeniem dała matce znak, że najchętniej zabrała by już Korzeckiego do pokoju, żeby mógł się położyć i  odpocząć, wiedząc że dopóki oni będą siedzieli, za nic w świecie Piotr nie da się przekonać do opuszczenia ich towarzystwa. Teresa natychmiast podchwyciła spojrzenie córki i dyskretnie zarządziła koniec świątecznego posiedzenia. Pod pretekstem pomocy w sprzątaniu udało się Magdzie zagonić Piotra do łazienki  przekonując go, że zaraz przyjdzie do pokoju i dotrzyma mu towarzystwa. I tak też było. Gdy tylko uwinęły się ze zmywaniem naczyń poszła szybko się wykąpać i po niecałej godzinie oboje leżeli już w łóżku. Rozmawiali jeszcze przez chwilę, jednak Magda odpłynęła do krainy morfeusza, pozwalając sobie na odpoczynek. Piotr niestety nie miał już tak łatwo z zaśnięciem. Choć ból głowy lekko się zmniejszył, to jednak jego pozostałości i utrzymująca się podwyższona temperatura nie pozwalały mu na spokojny sen. Słyszał przez zamknięte drzwi rozmowę rodziców Magdy, ale z tego co usłyszał nie mówili oni nic o nim, ani o Magdzie. Męczył się jeszcze przez jakiś czas, ale w końcu zmęczenie okazało się być silniejsze od bólu głowy i spowodowało, że w końcu udało mu się zasnąć. Ostatniego dnia świąt w dawnym pokoju panny Miłowicz jako pierwsza obudziła się Magda. Pierwsze co zrobiła po otworzeniu oczu to spojrzała w stronę Korzeckiego i dotykając dłonią jego twarzy sprawdziła czy ma jeszcze gorączkę. Przespała całą noc, ani razu się nie budząc, dlatego ciekawa była czy jego samopoczucie poprawiło się przez te kilka godzin, czy też nie. Przesunęła swoja dłoń z jego policzka na czoło. Było ciepłe, ale nie tak jak wczoraj, co trochę ja uspokoiło. Popatrzyła przez chwilę na jego spokojny sen i po kilku minutach stwierdziła, że da mu jeszcze trochę pospać.


Wyszło z łóżka i po krótkiej wizycie w łazience dołączyła do siedzących już w kuchni rodziców.
- Cześć.
- Cześć córciu. Zrobić Ci cos do picia? – zapytała Teresa córki widząc że ma zamiar trochę z nimi posiedzieć
- W zasadzie herbaty mogę się napić.
- Już Ci robię.
- Wyspałaś się? – tym razem zapytał Jerzy widząc że jest jeszcze trochę zaspana
- Tak. Przespałam całą noc.
- A Piotr?
- Nie mam pojęcia, o której zasnął. Mamo, jedliście już śniadanie?
- Nie. Czekaliśmy na was.
- Bo ja nie chciałabym budzić Piotra. Lepiej chyba żeby się porządnie wyspał.
- No dobrze. Poczekamy na niego, przecież nigdzie się nam nie śpieszy.
- Wiecie co to może żeby go nie budzić ja pójdę się przejść, bo jak będziemy rozmawiać to pewnie zaraz się obudzi. – zaproponował Jerzy widząc za oknem ładną pogodę
- To może ja pójdę z tobą tato. Mamo zostaniesz w razie czego?
- Zostanę. Idźcie, a ja tu w spokoju przygotuje śniadanie.
- No dobrze, to idziemy. Nie będziemy Ci przeszkadzać. Chodź Magda.
- Już, tylko wezmę telefon z pokoju. – weszła jeszcze po cichu do pokoju, zerkając na Piotra zabrała ze stolika komórkę, po czym wróciła do kuchni, gdzie czekał już na nią gotowy do wyjścia ojciec. Pogoda chyba rzeczywiście sprzyjała do spacerów, bo na ulicy spotkać można było bardzo dużo spacerujących osób. Zazwyczaj były to całe rodziny z dziećmi. Przechodzili właśnie obok placu zabaw, gdzie dwójka dzieci lepiła bałwana. Magda przyglądała się temu obrazkowi z uśmiechem na twarzy, co nie uszło uwadze Jerzemu, dlatego postanowił to wykorzystać i pożartować sobie trochę z córka.
- Masz ochotę się przyłączyć? – zapytał z uśmiechem patrząc w stronę dzieci
- Proszę Cię tato. Nie ten czas i nie to miejsce. Dawno  tu nie byłam. Już nie pamiętam kiedy ostatni raz miałam okazję pospacerować trochę po Olsztynie.
- Więc w czym problem?
- W braku czasu.
- Ciągle gdzieś gonisz. Przystopuj trochę dziecko.
- Nie jest tak źle. Nie mówiłam tego nigdy mamie, bo ona zaraz by mnie spakowała i sprowadziła z powrotem do Olsztyna, ale brakuje mi czasami tego miasta. Tego spokoju, tych wszystkich miejsc.
- To co Cię tak trzyma w tej Warszawie?
- Praca, Sebastian, dziewczyny...
- Piotr. – przerwał jej domyślając się co jest w tej chwili głównym powodem, dla którego jest w Warszawie
- Piotr. Tato, dziękuję Ci, za to, że tak go przyjąłeś. On bardzo liczył na to, że uda mu się z Tobą porozmawiać zaraz po naszym powrocie z Kościeliska, ale nie przyjechałeś, dlatego nie było później okazji.
- Madzia ja nie przyjechałem wtedy z mamą nie dlatego, że mam coś przeciwko Piotrowi.
- Nie?
- Nie. Chodzi o to, żeby on nie myślał, że jednym przepraszam wszystko załatwi.
- On o tym wie. I nie liczył na to, że wyciągniesz do niego rękę.
- I słusznie, bo długo jeszcze będę przyglądał się temu co robi i jak robi.
- Nie tylko Ty. Tato ja wiem, że się martwisz, że nie ufasz Piotrowi po tym co zrobił. Ja to rozumiem i też chwilami mam jeszcze obawy, ale chce mu ufać i wierzyć w to, że wszystko co mówi, mówi szczerze.
- Ja wierzę w to że on Cie kocha. To nawet widać, ale tym bardziej właśnie musisz uważać, na to, żeby z troski o ciebie nie wyrządził Ci kolejnej krzywdy. Świadomie, czy nie, to nie będzie wtedy ważne.
- To co ja mam robić? Mam go ciągle obserwować i wtrącać się w każdą jego sprawę?
- Wystarczy, że będziecie rozmawiać. Myślę, że on nie będzie umiał Cię drugi raz oszukać, ale tylko wtedy kiedy będzie wiedział jak wielką krzywdę wyrządził CI najpierw tą sprawą z byłą żoną, a teraz z wyjazdem.
- Jego była żona to zamknięty rozdział.
- Madzia, jego była żona, była, jest i będzie obecna w waszym życiu. Być może nie na co dzień, być może nie zamieszka kilka ulic dalej od was, być może nie będzie się już z Piotrem kontaktowała, ale pamiętaj o tym, że ktoś taki w jego życiu był i on jej z pamięci nie wymaże. Nie chodzi mi o to, że Piotr będąc z Tobą myśli o niej, ale zapewniam, Cię że choćby nie wiadomo jak bardzo Cię kochał, to są momenty, w których do niej wraca i będzie wracał. I Ty nic z tym nie możesz zrobić.
- Będąc teraz z mamą, myślisz czasami o swojej byłej żonie? – spojrzała na niego niepewnie. Jego sytuacja była trochę inna niż Piotra, ponieważ jego żona zmarła, a w przypadku Piotra w grę wchodziło coś zupełnie innego..
- Nie mówił bym Ci tego wszystkiego, gdybym o niej nie myślał. Ale to nie chodzi o to, że porównuje mamę do mojej byłej żony. Tu chodzi o zwykły sentyment do tej osoby. Do tego co się z nią przeżyło, do tego co chciało się przeżyć. Sentyment do uczucia. Rozumiesz mnie.
- Chcesz mi powiedzieć, że bez względu na to, co Dorota zrobiła Piotrowi, jak bardzo go skrzywdziła, on czasami o niej myśli.
- Madzia nie zapominaj o tym, że on ja kiedyś kochał. Teraz kocha Ciebie, ale kiedy tak jak kilka miesięcy temu coś wydarzy się w życiu tamtej kobiety i Piotr się o tym dowie, nie będziesz mogła mieć do niego pretensji o to, że się tym przejmie i pomyśli kilka razy więcej niż Ty byś tego chciała.
- Dlaczego mi to mówisz?
- Bo jeśli zdecydujesz się być z Piotrem to musisz liczyć się z tym że decydujesz się też być z tym co już przeżył. Pewnie nie raz będziecie się o jego przeszłość kłócić, być może o Twoją też, ale to jest przeszłość, która nie zniknie w momencie kiedy zaczniecie wspólne życie. To co kiedyś działo się w życiu Piotra powinno stać się też Twoim życiem i odwrotnie. Dzięki temu będzie mniej tych być może bolesnych rzeczy, którymi możecie się zaskoczyć.
- Ale tato ja nie rozumiem dlaczego mówisz mi to teraz a nie rok temu, kiedy byłam już z Piotrem na poważnie?
- Bo myślałem, że Piotr jest inny, że ma mocniejszy charakter i potrafi racjonalnie myśleć kiedy pojawia się poważny problem. Ale jak widać nie do końca ze wszystkim sobie radzi. Ja nie mówię, że to źle, że to jest wada. Wręcz przeciwnie to świadczy o tym, że jest wrażliwym człowiekiem i nie chce nikogo skrzywdzić, ale uwierz mi kochanie, że czasami lepiej skrzywdzić mówiąc prawdę, niż dla dobra drugiej osoby nie powiedzieć prawdy. Sama wiesz, że wtedy o wiele bardziej boli. Piotr Cię bardzo kocha i myślę, że będzie chciał Cię zawsze chronić, dlatego musisz uważać i pozwolić mu na to żeby był z Tobą szczery, nawet jeśli na początku miałoby to być dla Ciebie bolesne. Inaczej może być was ciężko zbudować trwały związek mimo tego, że oboje się bardzo się kochacie. Miłość w związku to nie wszystko. Lubię Piotra, bo jest dobrym człowiekiem, i wiem, że jesteś z nim szczęśliwa, ale zauważ, że kiedy on zaczyna mieć problemu, zaczyna się psuć również między wami. Przemyśl proszę, to Ci powiedziałem.
- Tato ja wiem ze nie zawsze można i powinno się być z ta osoba która się kocha ale ja mam taka możliwość i chce ja wykorzystać. Być może nie jest idealny. Ma swoje wady i jak każdy popełnia czasami błędy, ale wyciąga z nich wnioski i stara się wszystko naprawić. Gdyby tak nie było nie przyjechałby tu ze mną. Nie zależałoby mu na tym.
- A jesteś pewna, że zrobił to bo uważa, że tak powinien, czy może zrobił to ze względu na Ciebie?
- Jedno i drugie. Dlaczego nie chcecie mu uwierzyć? Daj mu szansę a sam się przekonasz, że jednak nie jest taki zły jak Ci się wydaje. To że ma swoje zdanie i to, że czasami postępuje po swojemu to świadczy tylko o tym, że zawsze stara się ze wszystkim radzić sobie sam. Tego go życie nauczyło i nie dziwie mu się, że ciężko mu w tej chwili to zmienić. Staram się go zrozumieć i chciałabym żebyś też chociaż spróbował.
- Madzia cieszę się że jesteście razem, że się pogodziliście, bo oboje zasługujecie na szczęście, ale nie możesz zapomnieć tego co było, tylko dlatego że go kochasz. Zawsze jesteście tu mile widziani i nie ma dla mnie problemu w tym, żebyście byli razem. Naprawdę, proszę Cie tylko o ostrożność, nie tylko na to co on robi, ale też na to jak Ty postępujesz. Po co macie się nawzajem krzywdzić?
- Dobrze, będę uważała.
- Madzia, ja nie mówię tego wbrew komukolwiek i czemukolwiek. Mówię to z własnego doświadczenia. Jestem pewien, że Piotr zrobi wszystko żebyście byli szczęśliwi, ale chyba nie zaszkodzi, jeśli będziesz go w tym kontrolowała, bo z czasem może przeholować.
- I tu akurat masz rację.
- Cieszę się, że przyjechaliście. Co prawda liczyłem na to, że spędzisz z nami Wigilie, no ale jakoś dotarło do mnie, że od jakiegoś czasu nie jesteś już małą dziewczynką, która każde Święta spędza z rodzicami.
- Nie od jakiegoś czasu, tylko od bardzo długiego już czasu. Nie zapominajmy, że umknęło Ci kilka ładnych lat. Ale może w przyszłym roku spędzimy święta razem. Bardzo bym tego chciała.
- W takim razie pozostaje nam już tylko czekać na święta w przyszłym roku. – zaśmiała się zawracając w drogę powrotną do mieszkania. Szczera rozmowa z ojcem uświadomiła jej kila istotnych rzeczy. Wiedziała, że w tym co mówił ma trochę racji, ale słuchając tego miała wrażenie, że ciągle jest przeciwny jej związkowi z Piotrem. Dopiero teraz, kiedy w ciszy wracali do domu dotarło do niej, że wcale nie musi tak być, że być może rzeczywiście mówił to tylko dlatego, żeby ostrzec ich oboje przed popełnianiem niepotrzebnych błędów. W trakcie kiedy oni spacerowali sobie po alejkach Olsztyna Piotr obudził się w pustym łóżku i nie za bardzo mu się to spodobało. Liczył na jakiegoś czułego buziaka od swojej dziewczyny, a jedyne w tej sytuacji zastał to jej kilka zdjęć powieszonych na ścianie, kiedy była jeszcze dzieckiem. Widział je już kilka razy i za każdym tak samo mu się podobały, albo nawet jeszcze bardziej. Spojrzał na zegarek. Było grubo po dziewiątej. Nie słysząc praktycznie żadnych dźwięków dochodzących ani z kuchni, ani z salonu wyszedł z pokoju zabierając swoje rzeczy i poszedł do łazienki, trochę się odświeżyć. Przebywając w niej zorientował się, że w mieszkaniu jest tylko Teresa, dlatego szybko uwinął się z toaletą i już kilka minut później znalazł się w kuchni z zamiarem dotrzymania jej towarzystwa.
- Dzień dobry.
- A dzień dobry. Obudziłam Cię?
- Nie skąd. Spałem jak zabity.
-  To kamień z serca. Magda by mi nie wybaczyła gdybyś przeze mnie się obudził. A jak się czujesz? Lepiej trochę?
- Tak, o wiele. A Magda gdzieś wyszła?
- Poszli się z Jurkiem trochę przejść, żeby CI nie przeszkadzać. Zaraz powinni wrócić, to zjemy śniadanie, pewnie jesteś głodny.
- Nie jest tak źle. Przez ostatnie dwa dni tyle zjadłem, że teraz trzeba będzie nad tym popracować.
- Dobrze jest. Nad niczym nie musisz pracować. Gdybyś tak jeszcze podtuczył mi Magdę, to byłabym Ci wdzięczna.
- Z tym to akurat jest problem.
- No ja się domyślam. Próbowałam jej przemówić do rozsądku, ale starej matki nie chce słuchać.
- Też z nią rozmawiałem i rzeczywiście ostatnio trochę wzięła sobie moje słowa do serca, ale wie pani jaka jest Magda. Raz posłucha raz nie i takie tego efekt. Zresztą jak ja wspomniałem, że dobrze by było gdyby trochę nabrała ciała to zdenerwowała się tylko. Mnie chyba nie wypada mówić jej takich rzeczy.
- Ale sam wiesz, że to jest nie zdrowe i kiedyś możecie mieć przez to problem.  A to, że teraz nie myślicie jeszcze o dziecku, nie znaczy, że taki czas nie nadejdzie i wtedy dopiero Magdzie otworzą się oczy.
- Pani Tereso to nie jest tak, że my o tym nie myślimy. Rozmawialiśmy o tym nie raz, ale chodzi o to, że od mojego powrotu do Magdy minęło za mało czasu i to chyba jeszcze nie jest czas na tego typu decyzje. Nie chciałbym Magdy do niczego namawiać.
- Piotr ale czas ucieka. Wiecznie młodzi nie będziecie.
- Wiem i Magda też o tym pamięta. Proszę dać nam trochę czasu.
- Wiesz, że ja Ci ufam?
- Wiem. Bardzo za to pani dziękuję i mam nadzieje, że wkrótce pani mąż też przekona się o tym, że można mi zaufać.
-On nie ma nic przeciwko Tobie.
- Myślę, że ma do mnie żal i wcale mu się nie dziwie.
- Też nie byłam zachwycona kiedy dowiedziałam się w jaki sposób postąpiłeś i nie raz byłam za to na Ciebie zła, ale wierzyłam, że musiałeś mieć powód do tego żeby to zrobić. Jerzy stracił kilkanaście lat z życia Magdy, dlatego teraz tak bardzo chciałby jej oszczędzić problemów.
- Rozumiem to.
- Zrozumiesz jak doczekasz się swojego dziecka i będziesz musiał wziąć za nie pełną odpowiedzialność nie tylko do czasu aż skończy osiemnaście lat i wyfrunie z domu na studia, ale znacznie dłużej.
- Szczerze pani powiem, że nie mogę się tego doczekać, ale wiem też że musze uzbroić się w cierpliwość. Ale warto więc nie powinienem mieć z tym problemu.
- Bardzo się cieszę, że sobie nie odpuściłeś i starałeś się po raz drugi o Magdę. Jej bardzo na Tobie zależy.
- Mnie na niej również.
- I o to właśnie chodzi. Chodź pomożesz mi ze śniadaniem, bo nie wszystko jeszcze gotowe, a Jurek z Madzią pewnie zaraz wrócą.
- Ale ja mam dwie lewe ręce w kuchni. – powiedział z lekkim uśmiechem
- I komu Ty chcesz to wmówić? – roześmiali się oboje i wspólnie zabrali się do kończenia przygotowywania śniadania. Dobrze się ze sobą rozumieli. Piotr wyczuł, że Teresa chyba rzeczywiście nie kryje do niego urazy, że prawdopodobnie stara się zrozumieć jego postępowanie, stara się go przed samą sobą usprawiedliwić i chyba dobrze jej to wychodzi. Zresztą ona zawsze wiedziała, że Magda nie znajdzie lepszego mężczyzny dla siebie od Piotra. Wiedziała, że przed nimi jeszcze wiele kłótni i nieporozumień, ale wiedziała też, że zawsze wyjdą z tego obronna ręką, przekonując się o sile swoich uczuć. Nie minęło nawet pół godziny jak w mieszkaniu pojawiła się Magda z Jerzym. Byli trochę zdziwieni widząc tę dwójkę w tak dobrych nastrojach wspólnie przygotowujących posiłek.
- No proszę, a wy przypadkiem nie macie za dobrze? Słychać was aż za drzwiami.- zaczęła Magda zdejmując z siebie płaszcz
- Powinnaś się cieszyć córciu.
- Cieszę się. Nawet bardzo. Dzień dobry chłopaku – podeszła do Piotra i ucałowała go na przywitanie w policzek
- Cześć.
- Jak się czujesz?
- Już w porządku.
- No to dobrze. Rano miałeś jeszcze lekka gorączkę.
- Tak?
- Mhm. Wyspałeś się w ogóle?
- Nawet tak. Długo nie mogłem zasnąć, ale potem już spałem jak zabity.
- No wiem, bo nawet nie zareagowałeś jak wstałam.
- Uuuu, ale masz krechę. Kobiety takich rzeczy nie wybaczają. – wtrącił dla żartu Jerzy
- Właśnie. Będzie Cię to drogo kosztowało. – dodała z uśmiechem Magda patrząc na Piotra  czekając co też takiego teraz wymyśli. Domyślała się co by powiedział, gdyby nie było obok nich jej rodziców, ale w tej sytuacji, kiedy przebywali w jednym pomieszczeniu chyba raczej nie będzie taki odważny.
- Gwarantuje Ci, że jakoś Ci to zrekompensuje. Na początek, pomogłem przy śniadaniu.
- Jak na początek to może być, ale nie myśl sobie, że to wystarczy.
- Wcale tak nie myślę.
- To kombinuj chłopaku, kombinuj bo byle co mnie nie zadowoli. – palnęła z rozmachu sama gubiąc się w tej zabawie. Chciała sprowokować Piotra do palnięcia jakiejś gafy przed rodzicami a w ostateczności sama nie zwróciła uwagi na swoje słowa. Zarówno Piotr jak i jej rodzice uśmiechnęli się do siebie
- Proszę, twoja kawa. – postawił przed nią na stole filiżankę z kawą i wykorzystując ten moment nachylił się nad nią – A żebym mógł porządnie odpokutować to koniecznie musimy wrócić dzisiaj do Warszawy.  – szepnął jej do ucha wywołując na twarzy lekkie rumieńce. Zadowolony z siebie zabrał z szafki swoja kawę i stawiając ja na stole usiadł obok Magdy. Śniadanie minęło im w bardzo miłej atmosferze. Po raz pierwszy w trakcie ich wizyty wszyscy rozmawiali ze sobą tak swobodnie. Być może dlatego, że nie poruszali żadnych poważnych tematów? Być może, ale jeśli to właśnie miał być sposób na znalezienie wspólnego języka, głównie między Piotrem a Jerzym, to dlaczego właśnie takiego sposobu nie wykorzystać?
- Wracacie na ten tydzień do pracy?
- Ja zdecydowania tak. Za długo już odpoczywałem.
- Opłaca Ci się? – zapytał Jerzy spoglądając na Piotra zza filiżanki z herbatą
- To zależy. Klientów pewnie nie będzie, ale chciałbym ten czas wykorzystać i wdrożyć się trochę w sprawy. Co prawda po powrocie z Los Angeles pracowałem już trochę, ale teraz chciałbym wrócić na dobre, żeby był z tego jakiś pożytek.
- A Ty Madzia?
- Ja też pracuje. Niestety Wiktor nie był tak wspaniałomyślny i nie zarządził urlopu do końca roku.
- Skoro Wiktor tego nie zarządził, to mogłaś Ty to zrobić.
- Mhm. Akurat. Ja tam nie mam nic do gadania.
- Nie przesadzaj. Wiktor na pewno nie miałby nic przeciwko, gdybyś przejęła trochę inicjatywę. – wtrącił Piotr, wyczuwając w tonie jej głosu lekka ironie
- Nie byłabym tego taka pewna.
- Ale przecież, po coś Ci te udziały oddał.
- Mamo, to że przekazał mi cześć swoich udziałów to jeszcze nie znaczy, że mogę zacząć się rządzić.
- Ja nie mówię, że masz się rządzić, ale jakieś decyzje chyba podejmować możesz.
- Widzisz Piotr. Mama myśli że to jest takie łatwe i oczywiste. – spojrzała wymownie na Piotra oczekując od niego poparcia i pomocy w przekonaniu matki, że sprawa udziałów wcale nie wygląda tak jak jej się to wydaje
- Kochanie nie patrz tak na mnie. Twoja mama ma trochę racji. Wiktor jest otwarty na wszelkie propozycje, więc dlaczego miałabyś nie spróbować podjąć jakiejś decyzji jeśli wydaje Ci się odpowiednia.
- Dlatego, że to Wiktor ma najwięcej udziałów i ta kancelaria tak naprawdę należy do niego.
- I tak zostanie, ale jako wspólnik masz prawo do podejmowania pewnych decyzji.
- Ale ja tak nie potrafię. Nie umiem się tam rządzić.
- Dlaczego?  - dopytywała matka nie rozumiejąc jej niezdecydowania
- Bo to Wiktor. Waligóra, ten sam u którego zdawałam egzaminy, ten sam od którego się przez tyle lat uczyłam i zresztą nadal to robię. Ten sam Waligóra, który mi płacił. Nie potrafię teraz tak naglę rozpychać się po jego kancelarii.
- No to masz problem kochanie.
- Proszę? – spojrzała na Piotra lekko podirytowana
- Kochanie masz problem, bo Wiktor zawsze będzie tym samym Wiktorem, a jeśli chcesz być wspólniczka nie tylko na papierze, to będziesz musiała coś z tym zrobić. Pracujecie razem nie od dziś i nie jesteście już na stopie uczeń mistrz, tylko na stopie przyjacielskiej. A co by było gdybyście spotkali się na Sali sądowej?
- Ciekawe, czy mówił byś tak samo gdybyś był na moim miejscu.
- Magda, ale Piotr ma rację. Nie możesz ciągle traktować Wiktora jak swojego nauczyciela.
- Ja go tak nie traktuje. Szanuje po prostu jego umiejętności i to ile pracy i wysiłku włożył w tę kancelarie, żeby była taka a nie inna.
- I bardzo dobre. Ja też to szanuje i podziwiam go odkąd tylko pamiętam, ale to nie zmienia faktu, że teraz jesteśmy na tym samym poziomie zawodowym.
- Ty może tak, bo otworzyłeś swój własny interes i prowadzisz go od samego początku, a w moim przypadku to wygląda tak jakby Wiktor zaproponował mi udziały tylko dlatego, że tak wypada, bo taka jest kolej rzeczy.
- A ja myślę, że zrobił to bo Cię docenia i liczy na Twoją pomoc w tym interesie.
- Być może, ale to niczego nie zmienia.
- No masz, i gadaj tu z takim uparciuchem. – załamała ręce Teresa wysłuchując słów córki
- Możecie dać mi wreszcie spokój. – powiedziała już porządnie podirytowana. Nie odzywali się więcej na ten temat, bo wiedzieli, że do niczego jej nie przekonają, a jedynie zdenerwują jeszcze bardziej. Kilka minut później przenieśli się z Piotrem do jej pokoju. Początkowo nie odzywali się do siebie. Siedzieli obok siebie na łóżku i wsłuchiwali się w ciszę.
- Co znowu zrobiłam? – zapytała domyślając się, że powodem jego milczenia jest jej reakcja na to co kilka chwil temu wydarzyło się w kuchni.
- Nic przecież nie mówię. – odpowiedział patrząc przed siebie
- No właśnie. O co Ci chodzi?
- Myślę, że wiesz, o co.
- Powinieneś być  po mojej stronie.
- Twojej mamie mogło zrobić się przykro. Nie zgadzasz się z nami to ok, ale po co od razu te nerwy?
- Jak zwykle masz rację.
- Ta ironie też jest niepotrzebna.
- Robisz problem z niczego. Nic się nie stało.
- Ciekawe, czy Twoja mam też tak uważa.
- Jeśli tak bardzo Cię to męczy to idź i zapytaj.
- Nie ja powinienem to zrobić. – spojrzała na niego. Chyba rzeczywiście był na nią zły. Nie patrzył na nią, miał poważną przepełnioną spokojem minę. Zawsze tak wyglądał jak o czymś myślał, albo jak cos mu się nie podobało. Znała ten wyraz jego twarzy, aż za dobrze. Przesunęła się w jego stronę, obejmując ręką jego ramię. – Piotruś, nie pierwszy raz rozmawiałam z mamą w ten sposób i zapewniam Cię, że nic się nie stało.
- To Twoja matka. Znasz ją lepiej. – dopiero teraz skierował  na nią swój wzrok – O której chcesz wracać do Warszawy?
-Zjemy obiad i możemy jechać. Nie chce być tak późno. – pokiwał twierdzącą zgadzając się z nią.
- Posłuchaj, rozmawiałem z Twoją mamą trochę i powiedziałem jej, że na dzień dzisiejszy nie planujemy dziecka. Może teraz chociaż trochę Ci odpuści.
- Tak po prostu jej to powiedziałeś? – zapytała z nie małym zdziwieniem
- Tak jakoś się złożyło w trakcie rozmowy. Zdaje się, że przyjęła tę informację do wiadomości. Tylko, że wydaje mi się, że jej naprawdę na tym zależy.
- Wiem o tym, ale nie urodzę dziecka tylko dla tego, że moja mama tego chce. W piątek o tym pomyślę, po rozmowie z lekarzem.
- Nie mówiłaś, że się umówiłaś.
- W poniedziałek.  Zapomniałam Ci powiedzieć.
- Chcesz żebym poszedł z Tobą?
- Nie ma takiej potrzeby. Jeszcze zdążysz się nachodzić, będziesz miał dość. A teraz chodź na obiad. Kolejny już tego dnia wspólny posiłek minął im w sympatycznej atmosferze. Piotr w trakcie przez cały czas bacznie przyglądał się Teresie. Wyglądało na to, że rzeczywiście nie miała do Magdy żalu o te kilka słów wypowiedzianych nie w taki sposób jak jego zdaniem powinna wypowiedzieć. Dziwiło go to trochę, że ani Magda, ani Teresa uważają to za normalne. Jego zdaniem Magda trochę przesadziła, zresztą nie pierwszy raz już miał okazję być świadkiem trochę ostrzejszej wymianie zdań w ich wykonaniu i z tego co pamięta to było to między paniami całkiem normalne, co jednak nie zmienia faktu, że zdaniem Piotra nie do końca odpowiednie. On też czasami kłócił się z matką, ale nigdy nie robił tego w taki sposób jak Magda, że nie uważała tego za problem. Jemu zapewne ojciec nie pozwoliłby na traktowanie matki w trochę lekceważący sposób, ale jeśli Teresa nie widziała w tym problemu, to nie powinna też to być jego sprawa. Po obiedzie wypili jeszcze szybką kawę, i po zapakowaniu przez Teresę różnych świątecznych pyszności wsiedli w samochód i ruszyli w drogę powrotną do stolicy. Jakieś 50km przed Warszawą zatrzymali się zjeździe, a ponieważ pogoda była nadal całkiem znośna postanowili rozprostować kości spacerując trochę po zaśnieżonym lesie. Magda trzymając Piotra za rękę przypomniała sobie o porannej rozmowie z ojcem. Zastanawiała się ile w tym wszystkim jest prawdy. Była ciekawa, czy rzeczywiście jest tak jak ojciec jej mówił, czy w życiu Piotra jest jeszcze miejsce dla byłej żony?
- Piotruś? – zaczęła niepewnie, przerywając miłą ciszę jaka między nimi panowała
- hm?
- Albo nie. Nie ważne. – chciała zadać mu konkretne pytanie dotyczące Doroty, ale zmieniła zdanie nie obawiając się, że w ten sposób zepsuję tę miłą atmosferę
- Co nie jest ważne?
- Chciałem Cię o coś zapytać, ale lepiej nie.
- Dlaczego lepiej nie?
- Bo się zdenerwujesz.
- Hehe. No to może rzeczywiście lepiej nie. – uśmiechnęła się tylko i nie kontynuowała tematu, jednak Piotr widząc, że jednak to chyba było coś ważnego, bo Magda zamyśliła się dość poważnie, doszedł do wniosku, że nie odpuści dopóki nie dowie się o co chciała go zapytać – Dobra. Pytaj, najwyżej Cię tu zostawię. – zażartował zwracając na siebie jej uwagę –
- Chyba raczej ja ciebie, bo tam stoi mój samochód.
- To tylko samochód. O co chciałaś zapytać? – zatrzymała się nadal trzymając jego dłoń w uścisku, spojrzała na niego uważnie i odważyła się zapytać, o to, co od kilku minut ją zastanawiało i pewnie byłoby tak dalej gdyby Piotr nie nalegał
- Nie zrozum mnie źle, ale czy Ty… myślisz jeszcze czasami o Dorocie? – takiego pytania się nie spodziewał, ale domyślił się, że musi mieć ono związek z jej rozmową z ojcem, bo przecież w trakcie rozmowy z nim również poruszony był ten temat
- Rozmawiałaś o niej z ojcem, prawda?
- Tak, ale to nie ma nic wspólnego. On nie miał nic złego na myśli, po prostu uświadomił mi kilka rzeczy.
- Tak.
- Co tak?
- Myślę o niej. Czasami. Coraz rzadziej, ale jednak. Ale nie dlatego, że mi jej brakuje. Tak po prostu jest i myślę, że Twój ojciec ma racje, co do tego, że nie wyrzucę jej z pamięci, nawet gdybym bardzo chciał. Była moją żoną. Spędziłem z nią kilka lat i była mi bliska, ale to nie zmienia faktu, że mnie skrzywdziła i że nic oprócz tych kilku wspomnień mnie z nią już nie łączy. Ciebie kocham i z Tobą chce być. I będę, nawet jeśli ona wróci do Warszawy. Nie ma to już dla mnie znaczenia. Wierzysz mi?
- Tak, ale ona jednak jest.
- I będzie, ale nie w naszym życiu. Nie musisz się tego obawiać. – uspokojona jego słowami odgoniła wszystkie czarne myśli i dała wsadzić się do samochodu by ruszyć do Warszawy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz