We wtorkowy poranek obudził ją
ustawiony w telefonie budzik swoim głośnym dzwonieniem. Z zamkniętymi jeszcze
oczami wyłączyła dźwięk i ponownie przyłożyła głowę do poduszki, dając sobie
jeszcze chwilę odpoczynku. Po jakiś
piętnastu minutach otworzyła oczy i stwierdziła, że czas najwyższy wstać i przyszykować
się do pracy. Wzięła szybki prysznic, ubrała się i już miała zabrać się za
makijaż, ale przeszkodził jej w tym dzwonek do drzwi. Idąc w stronę drzwi
wejściowych przypomniała sobie, że Piotr obiecał, że zadba o jej śniadanie.
Otworzyła drzwi i zobaczyła przed sobą zmarzniętą, ale uśmiechniętą twarz
chłopaka.
- Dzień dobry. Wpuści mnie pani do
środka? Strasznie tu zimno. – powiedział patrząc na nią
- Dzień dobry. Może wpuszczę, a może
nie. Zależy jakie ma pan zamiary? – starała się być poważna, a nie było to
łatwe. Oparła się jedną ręką o framugę a drugą trzymając drzwi nie dając mu w
ten sposób możliwości wejścia do mieszkania
- Ja mam tylko i wyłącznie dobre
zamiary. Zrobiłem nawet zakupy. – pokazał jej reklamówkę z jedzeniem – To jak
będzie?
- Pan może wejść, ale reklamówka
zostaje za drzwiami. – odsunęła się od drzwi robiąc mu miejsce
- Ale ja jestem w pakiecie do tych
zakupów, więc sama pani rozumie. – wszedł do mieszkania całując ja przelotnie
na przywitanie – Chyba nie jesteś zdziwiona moim najściem? Uprzedzałem Cie
przecież, że zajmę się Twoim odżywianiem.
- Wiem, wiem. W takim razie zajmij
się tym śniadaniem, tylko nie przesadnie a ja w tym czasie zajmę się sobą.
- Ok. – uśmiechnął się tylko i zabierając
reklamówkę z zakupami udał się do kuchni, gdzie juz po chwili zajął się
robieniem śniadania. Zajęło mu to dosłownie parę minut. Zdarzył zrobić kanapki,
twarożek, zaparzyć kawę, a ona nadal przebywała w łazience. Zabrał filiżankę z
kawą i poszedł do niej. Zostawiła otwarte drzwi, więc wszedł. Oparł się o framugę
drzwi upijając łyk kawy. Przyglądał się jej. Właśnie nakładała tusz do rzęs,
gdy zwróciła na niego uwagę.
- Co ze śniadaniem?
- Czeka na Ciebie.
- W takim razie dlaczego nie czekasz
razem z nim?
- Bo długo Cię nie było. Strasznie
się grzebiesz.
- Chcesz mi coś jeszcze miłego
powiedzieć? – zapytała patrząc na swoje odbicie w lustrze
- Mhm, że bardzo Cię kocham. – tymi
słowami zwrócił na siebie jej uwagę, podeszła do niego i z uśmiechem na ustach
pocałowała go czule – Rozumiem, że już skończyłaś swoją wizytę w tym
pomieszczeniu?
- Można tak powiedzieć.
- W takim razie zapraszam panią na
śniadanie i wiedz, że bez niego Cię z domu nie wypuszczę.
- To było ostrzeżenie? – ruszała w
stronę kuchni wiedząc, że idzie za nią, od razu gdy weszła do pomieszczenia
zauważyła talerz z kanapkami i twarożek w misce
- Smacznego. – powiedział siadając
przy stole i nie spuszczając z niej wzroku
- A Ty?
- Ja już jadłem.
- Powiedzmy, że Ci wierze.
- Jak Twoja głowa?
- W porządku. Mówiłam, że to przez to
twoje wino. Chciałeś mnie upić.
- Cholera, no nie udało się. –
zaśmiali się oboje
- Wiesz, będę miała przerwę tak
między 12 a 13 może spotkalibyśmy się na mieście, co?
- Chętnie, ale idę zaraz do
instytutu. Chciałem porobić badania, a nie wiem jak długo to będzie trwało.
- Ale to dzisiaj chcesz iść?
- Mhm. Im szybciej tym lepiej. Musze wrócić
do kancelarii.
- Chciałam iść z Tobą.
- Madzia wiem, ale to są tylko
badania. Wyniki będą za kilka dni, więc pomyślałem sobie, że dzisiaj pójdę sam,
bo przecież nie ma sensu żebyś siedziała tam nie wiadomo jak długo. Jeśli
będziesz chciała to po wyniki pójdziemy razem. Dobrze?
- No dobrze. Właściwie masz racje,
skoro nie wiesz jak długo to będzie trwało.
- Dam Ci znać jak już mnie wypuszczą.
- Myślałem żeby umówić się z Agatą,
chce z nią porozmawiać.
- No dobrze, to w takim razie
zdzwonimy się jeszcze. A teraz jedz, bo się spóźnisz do kancelarii.
Po zjedzonym przez Magdę śniadaniu
wsiedli w samochód i ruszyli najpierw pod instytut gdzie Piotr miał zrobić
wszystkie potrzebne badania a następnie Magda udała się w stronę kancelarii.
Zajęła się pracą nie patrząc nawet na zegarek, a czas jej uciekał. W między
czasie zdążyła tylko zadzwonić do Agaty i umówić się nią na spotkanie. Chciała spotkać
się z nią sama, jednak Agata wpadła na pomysł by spotkali się jeszcze z
Mariolą, Karoliną i Sebastianem. Nie miała wyjścia, musiała się zgodzić. Dzwoniła
też kilka razy do Piotra, ale nie odbierał telefonu. Denerwowała się tymi jego
badaniami, niby wszystko było porządku,
ale przecież wcześniej też niczego nie zauważyła. Kilka minut później pracę
przerwało jej pukanie do drzwi.
- Magda mogę?
- Jasne Wiktor, wejdź proszę. Coś się
stało?
- Nie, nie. Wszystko w porządku.
Chciałem chwilę porozmawiać, bo wcześniej nie mieliśmy okazji.
- No nawet dobrze się składa, że
przyszedłeś, bo miałem do Ciebie zajrzeć, ale zapomniałam. Teraz mi się coś
przypomniało. Słuchaj, wczoraj w sądzie spotkaliśmy z Piotrem Rajewskiego,
dziękował mi za Jagodę. O co chodzi?
- No ja właśnie w tej sprawie.
Rajewski prosił mnie żebyśmy jeszcze przez jakiś czas pozwolili Jagodzie
popracować w naszej kancelarii. Nie mówiłem Ci wcześniej, bo rozmawiałem z nim
dosłownie kilka dni temu. Nie planowałem tego wcześniej. Sama zresztą sama
wiesz, że jej obecność tu nie jest mi na rękę.
- To dlaczego się zgodziłeś?
- Dosłownie na jakiś czas. Jedna,
góra dwie sprawy.
- Chcesz jej dać jakąś sprawę? –
zapytała zaskoczona jego decyzją
- Pomyślałem, żeby ktoś jej pomógł.
- Chyba nie masz mnie na myśli?
- Nie, nie, wiem, że masz sporo swoich spraw. Myślałem raczej o Łukaszu. Ja nie mogę, ze względu na Karolinę, a Bartek… sama wiesz jaki jest Bartek.
- Nie, nie, wiem, że masz sporo swoich spraw. Myślałem raczej o Łukaszu. Ja nie mogę, ze względu na Karolinę, a Bartek… sama wiesz jaki jest Bartek.
- A może właśnie z nim powinna popracować?
Może by coś do niej dotarło. Zresztą nie moja sprawa. Jeśli chcesz przyłączyć
ją do spraw Łukasza to ja nie widzę problemu.
- Rozmawiałem z nim już. Zgodził się.
- No to chyba dobrze. A co na to
Karolina? Powiedziałeś jej chyba?
- Tak.
- No to ok.
- A jak tam Piotrek?
- W porządku. Chyba. Szedł dzisiaj porobić
badania. Zobaczymy jak będzie miał wyniki.
- Będzie dobrze. Musimy się spotkać,
właściwie to może powinienem do niego zadzwonić, ale to nie zawracaj sobie tym
głowy. Jak będziecie mieli czas to wpadnijcie do nas.
- Wiktor, ale o co Ci chodzi?
- O nic. Chyba możecie nas odwiedzić.
Dzieciaki by się ucieszyły. Kuba non stop wypytuje o Piotra.
- Dobrze, widzę się dzisiaj z Karolina
to może jakoś się umówimy.
- No to świetnie. Nie przeszkadzam Ci
już. Pa.
- Pa. – uśmiechnęła się do
zamykających się za Wiktorem drzwi od jej gabinetu. Spojrzała na zegarek, na
którym dochodziła godzina 14. Miała przed sobą jeszcze jakaś godzinę pracy.
Spróbowała po raz kolejny dodzwonić się do Piotra, ale jego telefon nadal nie
odpowiadał. Jedyne co usłyszała to dźwięk sekretarki, aby po sygnale zostawić
wiadomość.
„Piotruniu odezwij się do mnie jak
już skończysz. Strasznie długo Cię tam trzymają. Całuje.”
Zostawiła mu krotką wiadomość i
wróciła do pracy. Piotr w tym czasie przechodził kolejne badanie. Sam był
zdziwiony ilością przeprowadzanych badań. Chciał zapytać profesora, czy to
wszystko potrzebne, ale niestety nie miał nawet okazji spotkać się z nim i
porozmawiać. Dowiedział się tylko, że profesor zawiadomiony wcześniej od niego
o swojej wizycie dał odpowiednie wskazówki, co do przebadania go. Zaczynało denerwować
go i męczyć to ciągłe bieganie od gabinetu do gabinetu, ale skoro profesor dał
takie zalecenie, to tego się trzymał. Z instytutu udało mu się wyjść dopiero po
godzinie 17. Spędził tam prawie cały dzień i odczuwał zmęczenie, więc aby się
dodatkowo nie męczyć wsiadł w taksówkę i odjechał w kierunku Polnej. Kiedy
wracał do domu, Magda był już u Sebastiana, gdzie razem z przyjaciółmi
nadrabiała zaległości w rozmowie.
- Rozmawiałam dzisiaj z Wiktorem i
powiedział mi, że Jagoda znowu będzie u nas pracować. Co Ty na to Karolina? –
spojrzała na przyjaciółkę zaczynając dość nieprzyjemny dla Karoliny temat
- A co ja mogę? To wasza kancelaria,
możecie pracować z kim chcecie. Wiktor obiecał, że ta dziewczyna nie będzie
miała z nim nic wspólnego.
- Tak Ci powiedział? – dołączyła się
Agata nie bardzo rozumiejąc stoicki spokój w głosie przyjaciółki kiedy to
mówiła
- Tak.
- I Ty mu uwierzyłaś?
- Agatko a dlaczego miałabym nie uwierzyć?
- Nie no Karolina myślę, że możesz
być spokojna, bo rzeczywiście wygląda na to, że Wiktor będzie starał się jej unikać.
- Tak? Ciekawe w jaki sposób?
- Po prostu przekazał ją w ręce
Łukasza.
- No i bardzo dobrze. Z Łukaszem
będzie ok.
- Ciekawe co na to Kasia. – Sebastian
przyłączył się do rozmowy przygotowując im już kolejną porcje kawy
- Ta dziewczyna wisi nad kancelarią
jak jakieś fatum. – pokręciła głową Magda
- Wraca jak bumerang. – wypaliła
szybko Agata zwracając tym sposobem na siebie uwagę przyjaciół
- Bumerangi mają to do siebie, że wracają,
nie? – dodała Mariola spoglądając na Magdę.
- Co chcecie przez to powiedzieć? –
zadała pytanie doskonale wiedząc o co im chodzi – Nic mi nie wiadomo o tym,
żeby Filip przyjechał do Warszawy i mam nadzieje, że nie przyjedzie. A
przynajmniej nie w tym momencie.
- A kiedyś będzie lepszy moment? –
zapytał Sebastian
- Nie wiem. Źle się czuje z tym w
jaki sposób go potraktowałam, ale o co wam w ogóle chodzi?
- Nie, o nic. Tak tylko teoretycznie
mówimy.
- Powiedz lepiej co z Piotrem, bo
wydaje się, że wszystko w porządku? – zmieniła temat Karolina widząc, że
rozmowa o Filipie nie doprowadzi do niczego konkretnego
- I chyba tak jest. Co prawda mamy
przed sobą jeszcze kilka poważnych rozmów, ale jest dobrze. Odnoszę wrażenie,
że Piotr przez ten rok bardzo się zmienił.
- To znaczy?
- Właśnie, co masz na myśli? – dopytywała się Mariolka
- Właśnie, co masz na myśli? – dopytywała się Mariolka
- Nie wiem, ale jest trochę inny. Są
momenty, że wydaje mi się, że stał się bardziej stonowany, opanowany, ale są
też chwile, kiedy potrafi się otworzyć. Jak rozmawiał z ojcem to był moment,
kiedy po raz pierwszy widziałam w jego oczach łzy.
- Wiesz Magda, on dużo przeszedł
przez ten rok. Był praktycznie sam… - zaczęła Karolina, jednak jej wypowiedz
została przerwana przez Agatę, która nie mogła opanować się przed swoim
komentarzem
- Na własne życzenie.
- Tak Agata, ale mimo to był sam. I
musimy o tym pamiętać, że prawdopodobnie to, co przeszedł nie było dla niego
łatwe i przez długi czas jeszcze to, co czuł będąc w szpitalu będzie trzymał w sobie. Być może nie do końca sobie z tym
radzi, a my o tym nawet nie wiemy. Uważam, że ma prawo do tego, żeby czasami zachowywać
się zupełnie inaczej niż do tej pory.
- Karolina taki facet jak Piotr się
nie zmienia.
- Co znaczy „taki facet jak Piotr”?
- Zawsze był pewny siebie, tego co
robi. On ma zbudowany taki a nie inny kręgosłup moralny i tego się nie da zmienić.
– dokończyła Agata, chcąc przekonać przyjaciół, do swoich racji – Uważaj Magda,
żebyś się czasami nie zdziwiła, gdy wrócisz do domu, jeżeli okaże się, że zmiana
Piotra, na kochanego Piotrusia jest tylko tymczasowa. On teraz jeszcze dochodzi
do siebie i nie do końca wie na czym stoi. Na tego typu inteligencje trzeba uważać.
- O czym Ty do diabła mówisz?! – po
raz pierwszy w tej dyskusji na temat Piotra odezwała się Mariola. Zna Piotra i
uważa, że to, co w tej chwili mówiła Agata jest niedorzeczne. – Wiele razy
mówiłam mu, że jest skończonym idiotą, ale Agata do cholery on nie jest
egoistą! Zapewniam Cię, że w tej decyzji, którą podjął przed wyjazdem na pewno
nie chodziło mu o siebie. I teraz też tak jest. On nie potrafi bawić się
ludźmi.
- A skąd możesz to wiedzieć? – Agata
nie dawała za wygraną
- Bo go znam lepiej od Ciebie. Po za
tym gdyby umiał wykorzystywać ludzi dla własnej korzyści to rozwód z Dorotą,
ani jej zdrada nie miałyby miejsca.
- Mariola ma rację, a Agata trochę
przesadzasz. – Karolina przyznała rację Marioli. Sama zresztą uważała, że Piotr
to dobry człowiek i nie potrafiłby w żaden sposób wykorzystać Magdy
- Sebastian proszę Cię przemów im do rozumu, bo ja już nie mogę.
- Ale ja uważam, że one mają rację.
- Co?
- Agata wszyscy jak tu siedzimy znamy
Piotra. Do czasu jego wyjazdu jakoś żadne z nas nie miało powodu do tego żeby
mu nie ufać, wiec dlaczego teraz kiedy facet pomału po ciężkim roku staje na
nogach, Ty chcesz mu dokopać? Co takiego Ci zrobił?
- Dobrze wiesz, że nie chodzi o mnie.
- Więc tym bardziej daj mu święty
spokój, a swoje podejrzenia i obiekcje zatrzymaj dla siebie.
- Ale nie, Sebastian poczekaj. Ja
przyjechałam tu między innymi po to, żeby o tym z wami porozmawiać. Agata ja
wiem, że Piotr mnie skrzywdził, że przez niego płakałam, ale przeprosił, a ja
wierzę, że to było szczere. Zachował się okropnie i wszyscy doskonale o tym
wiemy i mamy na ten temat chyba takie samo zdanie, ale to mnie skrzywdził
najbardziej i to ja powinnam mu wybaczyć i zrozumieć. Rozumiem, że możecie mieć
do niego żal i macie do tego pełne prawo, bo byliście ze mną przez cały ten
czas i jestem wam za to wdzięczna, wiem, że zawsze mogę na was liczyć, ale
kocham Piotra. To z nim chcę być. Z nikim innym.
- A co jeśli znowu zrobi coś takiego
przez co będziesz płakała? Za każdym razem będziesz przymykała oko na jego
wybryki i złe decyzje?
- Mam nadzieje, że taka sytuacja już się nie powtórzy, a jeśli, to będę próbowała go zrozumieć. Chyba na tym polega miłość, prawda?
- Mam nadzieje, że taka sytuacja już się nie powtórzy, a jeśli, to będę próbowała go zrozumieć. Chyba na tym polega miłość, prawda?
- Miłość Magda nie polega tylko na
zrozumieniu i wybaczaniu. Chodzi o to, żeby siebie wzajemnie nie ranić. Ale ok.
To jest Twoje życie, Twoje decyzje. Magda ja nie mówię, że masz go zostawić.
Rozumiem, że go kochasz i nawet Ci się nie dziwie, ale mnie chodzi o to, żebyś mu
zbytnio nie ufała. Dajcie sobie czas. Nie rzucaj się na głęboka wodę.
- Nie wierzę, że to Ty mi to mówisz.
– uśmiechnęła się słysząc słowa przyjaciółki doskonale pamiętając jak Agata
zachowywała się po zapoznaniu nowego faceta
- Magda on Cię zawiódł, zawiódł nas
wszystkich.
- Masz rację. Żadne z nas się tego po
nim nie spodziewało, a już na pewno nie ja. Ale stało się. Postąpił, jak
postąpił. Wytłumaczył mi to i bardzo się cieszę, że dałam mu na to szansę. Kocham
go, dlatego mu wybaczyłam, ale prawdopodobnie nigdy tego nie zapomnę.
- I wierzysz tak we wszystko, co
teraz mówi?
- Tak. Wierzę w to co mówi,
wierzę w to, że było mu tam cholernie
ciężko, wierzę w to, że żałuje, że nie było mnie przy nim. A ja mam żal do
siebie o to, że niczego nie zauważyłam. Nie przypuszczałam, że cokolwiek może
mu się stać. I tego sobie nigdy nie wybaczę, bo być może wtedy wszystko by się
inaczej potoczyło. – już ze łzami w
oczach popatrzyła na przyjaciółkę zdając sobie w tym momencie większą sprawę z
tego, że prawdopodobnie gdyby stało się tak jak przed chwilą powiedziała nie
straciłaby Piotra na te kilka miesięcy
- Dziewczyny ja myślę, że tutaj nie
ma co wyrzucać sobie błędów. Stało się. Trudno. Każde z nas myśli o tej całej
sytuacji na swój sposób i niech tak może zostanie. Dla mnie najważniejsze w tej
całej sytuacji jest to, że Piotr wrócił do nas zdrowy. Że dał sobie sam radę.
Bardzo lubię Piotra i zawsze wiedziałam, że jest jedną z osób na które warto
liczyć i że w razie potrzeby będzie jedną z pierwszych osób, które mi pomogą,
dlatego nie potrafię sobie wyobrazić tego, że mógł już tu do nas nie wrócić.
Każdy z nas popełnia czasami błędy. Zrobił głupotę, ale w sytuacji kiedy w tak
młodym wieku dowiadujesz się, że jesteś chory nie myślisz racjonalnie i ja w
ten sposób tłumacze sobie to co zrobił, bo wiem, że na pewno nie zrobił tego z
egoizmu. Tyle z mojej strony na ten temat.
- No piękna mowa końcowa pani
Waligórowo. Jestem tego samego zdania, co Ty. Ważne, że Korzecki wrócił i
miejmy nadzieje, że teraz będzie już wszystko w porządku. – dodał do wypowiedzi
Sebastian, chcąc skończyć już ten niewygodny i ciągnący się w nieskończoność
temat – Powiedz nam lepiej jak tam sytuacja ze starszymi Korzeckimi. Nie
pogryźli Cię, bo śladów na pierwszy rzut oka nie widać. – chciał rozładować
napiętą atmosferę
- W porządku. To bardzo mili ludzi.
Nie było żadnych problemów nie licząc braku jakiegokolwiek porozumienia między
Piotrem a jego ojcem.
- Ciągle się kłócą? – zapytała
Mariola do tej pory myśląc, że jednak Piotrowi choć trochę udało się dogadać z
ojcem
- Mhm. Utwierdzam się w przekonaniu,
że oni naprawdę nie potrafią ze sobą rozmawiać. Potrafili siedzieć ze sobą
ponad godzinę przy jednym stole i nie odezwać się do siebie ani słowem.
- Podobne charaktery. – wtrąciła
Karolina pamiętając trochę starszego Korzeckiego za czasów kiedy pracował
jeszcze na uczelni razem z Wiktorem
- Żebyś wiedziała. Jeden bardziej
uparty od drugiego.
- W końcu niedaleko pada jabłko od
jabłoni, no nie. Ale myślałam, że trochę się między nimi zmieniło, bo jak przed
weselem rozmawiałam z Piotrem to mówił, że da się wytrzymać. Grali nawet kiedyś
w szachy.
- Może grali, ale każdy na swojej
planszy. Hehe – wypalił Sebastian rozbawiając tym dziewczyny, w tym momencie
rozdzwoniła się komórka Magdy. Na wyświetlaczu pojawił się napis „Piotr
dzwoni”. Spojrzała na przyjaciół aż w końcu jej wzrok zatrzymał się na Agacie.
- Piotr? – zapytała Karolina widząc lekkie
zakłopotanie w oczach Magdy.
- Tak. Przepraszam was na chwilę. –
wzięła telefon i wyszła do kuchni by móc na spokojnie z nim porozmawiać. Oparła
się o jedna z szafek i odebrała telefon.
- No cześć chłopaku.
- Cześć. Przepraszam, że dopiero
teraz, ale wcześniej nawet nie miałem kiedy włączyć telefonu.
- Tak długo byłeś w Instytucie?
- Tak. Dopiero wróciłem do domu. Nie
chcieli mnie wcześniej wypuścić. Profesora nie było, więc kazał im się mną
zająć. Chyba za bardzo wzięli to sobie do serca.
- I bardzo dobrze, ale wszystko w
porządku?
- Tak, jestem tylko trochę zmęczony i głodny. Pójdę zaraz sobie coś zrobić do zjedzenia. Przyjedziesz do mnie?
- Tak, jestem tylko trochę zmęczony i głodny. Pójdę zaraz sobie coś zrobić do zjedzenia. Przyjedziesz do mnie?
- Piotruś nie wiem, bo jestem jeszcze
u Sebastiana i nie wiem jak to długo jeszcze potrwa. Może lepiej żebyś się
położył i odpoczął.
- Proszę Cię przyjedź. Nie ważne, o
której. – zaskoczył ją tą prośbą. Nigdy jeszcze w taki sposób nie prosił ją,
żeby do niego przyjechała. Po głosie poznała, że jest bardzo zmęczony i być
może trochę zmartwiony.
- Kochanie na pewno wszystko w
porządku?
- … - nie usłyszała odpowiedzi
- Piotrek?
- Jestem. Wszystko ok. Chciałbym
tylko, żebyś przyjechała, chociaż na chwilę.
- No dobrze, ale daj mi jeszcze jakaś
godzinkę.
- Ok, a zjesz ze mną kolacje? –
zapytał przebywając już w kuchni i szykując dla siebie posiłek
- Nie. Nie czekaj na mnie. Najedz
się, a ja jeszcze chwile tu posiedzę i potem przyjadę do Ciebie. Potrzebujesz
czegoś?
- Ciebie. – rozczulił ją i chyba
trochę zaczęła się o niego martwic
- Kochanie…
- Ale spokojnie. Jeszcze trochę
wytrzymam nie musisz się śpieszyć. Pogadajcie sobie i przede wszystkim
przeróbcie Agatę, bo chyba o to w tym waszym dzisiejszym spotkaniu chodzi,
prawda?
- No mniej więcej. Za godzinę jestem.
Pa.
- Pa.
Wróciła
do przyjaciół. Rozmawiali właśnie pierwszych dniach z małżeństwa Płaskich. Przysłuchiwała się przez
chwilę by zorientować się w temacie w myślach mając ciągle Piotra.
- Ty pani Płaska, ale przyznaj się.
Zmieniło się coś po ślubie, czy tak absolutnie nic?
- Coś Ty się taki dociekliwy zrobił?
- No mi nie będzie dane poczuć stanu
pomałżeńskiego. Nie poznam różnicy, dlatego chciałbym chociaż się z tym
zapoznać z opowiadań.
- Karolina też może udzielić
odpowiedzi na to pytanie. – za wszelką cenę nie chciała podzielić się
wrażeniami z pierwszych dni w małżeństwie Mariolka
- Oooo, teraz to akurat nie trafiłaś,
bo ja moja droga stanu pomałżeńskiego już nie pamiętam. Pamiętam co się działo,
ale nie pamiętam co wtedy czułam. – wtrąciła się Karolina
- A przepraszam bardzo, co niby miałabyś
czuć? – zapytała nie rozumiejąc słów przyjaciółki Agata
- No nie wiem, jakieś motyle w
brzuchu, rozdrażnienie, bo facet okazał się nie być tym samym facetem, co przed
ślubem i wiele innych rzeczy.
- Chyba nie chcesz powiedzieć, że
Wiktor przed ślubem był inny?
- Wiktor Agatko to akurat się od
kilku już lat nie zmienia. I bardzo dobrze. Wiedziałam, co biorę.
- A Wojtek? – skierowała swoje
pytanie do Marioli
- Wojtek? Chyba też się nie zmienił.
Chociaż może tak naprawdę to się dopiero okaże.
- A co Ty się tak wypytujesz chcesz
wiedzieć, co Cię ominęło? – zapytał wrednie Sebastian wiedząc, że to pytanie
wzbudzi w Agacie jakieś emocje
- Zwariowałeś! Już dawno się z niego
wyleczyłam. Owszem było miło, ale to nie ten typ.
- W takim razie jaki jest Twój typ
rudzielcu? Czyżby prezes banku, a może raczej mecenas Malicki ze złotą kartą?
- Jesteś okropny, wiesz. Jestem z Rafałem.
- Jesteś okropny, wiesz. Jestem z Rafałem.
- Na pewno?
- W sumie, sama nie wiem. Na pewno
jest mi teraz do niego bliżej niż do Bartka.
- Bartek Cię kocha. – w końcu
odezwała się Magda znając dobrze uczucie jakim Bartek darzy jej przyjaciółkę
- Mógł o tym wcześniej myśleć.
- Był zazdrosny, to normalne chyba,
czy nie?
- A co wy byście zrobiły gdyby
Piotrek i Wiktor kazali wam zrezygnować z pracy i siedzieć w domu?
- Wiktor mi kazał, całkiem niedawno.
- I co?
- I pracuje teraz w fundacji. Jaki z
tego wniosek?
-Oj tam, to wyjątek. On cie kocha
ponad życie, zresztą Ty potrafisz nim sterować. Zawsze staje na tym, czego Ty
chcesz.
- O nie. W naszym związku to się
nazywa kompromis.
Rozmawiali tak jeszcze przez dobre
pół godziny. W końcu Karolina jako pierwsza postanowiła, że musi opuścić
towarzystwo i wrócić do swoich potworków pozostawionych pod opieka Wiktora.
- Wiecie co ja już musze się zbierać,
bo dzieciaki zostały z Wiktorem i obawiam się, że nic dobrego z tego nie
wyjdzie. – zaczęła szykować się do wyjścia
- Jasne. Zawsze tak mówisz i jakoś
jeszcze nigdy nic się nie stało.
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz.
Dlatego się obawiam.
- Ja właściwie też musze uciekać.
- A Ty to niby czemu. Karolina ma
dzieci, wiec ok, ale Ty chyba możesz jeszcze zostać.
- Obiecałam Piotrowi, że wpadnę
jeszcze do niego. Miał dzisiaj badania, chce z nim jeszcze porozmawiać.
- Wiedziałam, że tak będzie… -
westchnęła ruda nalewając sobie kolejną porcję wina
- Agata przestań. A wy się zbierajcie
jak chcecie. Następnym razem widzimy się w większym gronie mam nadzieje, bo z
wami to nawet się napić nie można, bo każda autem musi do domu wrócić.
- Nie każda Sebuś, nie zapominaj o
mnie.
- Kochany rudzielec. Zaraz się
upijemy, niech one tylko wyjdą. A Mariolka razem z nami.
- Niestety nie tym razem. Na mnie
czeka Wojtek, ktoś mu musi zrobić kolacje.
- Oj ale wpadłaś.
- Ruda zazdrościsz.
- Sebuś spadaj.
- Dobra to wy się bawcie, a my
uciekamy. Pa
- Pa!
Pożegnały się zostawiając Sebastiana
i Agatę samych. Rozmawiały jeszcze chwilę przy samochodach jednak Mariolka też
zaraz odjechała, zostawiając dziewczyny same.
- Nie przejmuj się Agatą, ona jeszcze
zmieni nastawienie.
- Mam nadzieje, chociaż wygląda na
bardzo przekonaną do tego co myśli.
- Oj wiesz jaka jest, ale obie dobrze
wiemy, że bardzo lubi Piotra i cieszy się, że wrócił.
- Tak tylko chyba nie do końca cieszy
się z tego, że wrócił do mnie. Boje się trochę tego, co się wydarzy jak oni się
spotkają.
- Piotrek nie da się sprowokować.
- Karolina, ale jakby nie patrzeć to
ona ma trochę racji.
- Magda, przestań dobrze.
Najważniejsze jest to, co wy czujecie, a reszta się jakoś ułoży. Musicie teraz
przede wszystkim myśleć o sobie.
- Wiem, ale najpierw ten konflikt
Piotra z jego ojcem, tutaj problem z Agatą i jeszcze do tego mój ojciec.
- Twój tata, ma coś przeciwko
Piotrowi?
- Na to wygląda.
- Może to wszystko musi trochę potrwać.
Nikt nie mówił, że powrót Piotra będzie kropką nad „i” i rozwiąże wszystkie
problemy.
- No niby tak. Przepraszam Cię, ale
muszę już jechać, jeśli chce być wpuszczona do mieszkania.
- Co? Hehe.
- Przez cały dzień był w instytucie i
z tego co słyszałam jest bardzo zmęczony, więc sama rozumiesz. Do tego w taki
dziwny sposób prosił mnie żebym przyjechała do niego chociaż na chwilę. Nie
wiem, o co chodzi.
- Zawsze wiedziałam, że Piotr to
romantyk. – uśmiechnęła się w stronę Magdy podchodząc do swojego samochodu –
Magda? A tak właściwie to dlaczego nie mieszkacie razem?
- Chce jeszcze trochę poczekać.
Niedawno pochowałam wszystkie jego rzeczy do jednej szafy i w pośpiechu udawało
mi się ich nie zauważać. Nie umiem się tak szybko przestawić. Tak z dnia na
dzień znowu miałby się wpakować do mojego mieszkania z tymi swoimi klamotami.
- Przecież Ty kochasz te jego
klamoty. I nie wmówisz mi, że jest inaczej.
- No może, ale przecież to tak
naprawdę niewiele zmienia.
- Słuchaj może wpadniecie do nas jak
będziecie mieli chwilę? Porozmawiamy sobie na spokojnie.
- Chętnie. Zdzwonimy się w tygodniu.
Ucałuj dzieciaki.
- A Ty Piotra. Pa.
- Pa. – wsiadły do swoich pojazdów i
ruszyły każda w swoim kierunku. Dotarcie z Inżynierskiej na Polną zajęło
Magdzie piętnaście minut. Zaparkowała pod kamienicą. Wysiadając z samochodu
spojrzała w stronę okien od jego mieszkania. Światła były pogaszone. Miała
nadzieję, że nie zasnął, bo inaczej jej dostanie się do mieszkania może być
trochę utrudnione. Weszła szybko na odpowiednie piętro i już po kilku minutach
stała pod drzwiami. Instynktownie chwyciła za klamkę i o dziwo drzwi były
otwarte. Zdziwiło ja to, bo Piotr nigdy nie zostawiał otwartych drzwi. Weszła
po cichu i rozebrała się z płaszcza i butów. Zauważyła, że z jednego z pokoi
dochodzi lekkie światło. Od razu pomyślała, że to pewnie telewizor i wcale się
nie pomyliła. Weszła głębiej do pokoju, a to co zobaczyła rozczuliło ją . Piotr
leżał rozłożony na kanapie z pilotem w ręku. Wyglądało na to, że zasnął.
Podeszła po cichu tak by go nie zbudzić, usiadła obok i pogłaskała go po
policzku. Od razu się zbudził i z zamkniętymi jeszcze oczami zdjął jej dłoń ze
swojego policzka i trzymając w uścisku nie miał zamiaru puścić. Uśmiechnęła się
delikatnie widząc, że przysnęło mu się trochę i nie do końca wie, co się teraz
wokół niego dzieje. Lubiła takie momenty kiedy wracał do rzeczywistości ze
świata Morfeusza. Zawsze ciężko mu to wychodziło i wygadało na to, że nic się w
tej kwestii nie zmieniło. Posiedziała przy nim chwilę i kiedy zdawało jej się,
że ponownie zasnął głębszym snem, chciała delikatnie wysunąć swoja rękę z jego
uścisku i udać się do kuchni, jednak Piotr był czujny i nie miał ochoty tak
szybko jej puścić.
- Mmm. Nie idź jeszcze. – wymamrotał
czując jak próbuje się od niego odsunąć i wstać z kanapy
- Nie idę. Chciałam tylko zrobić
sobie coś do picia.
- Mhm. – słysząc to puścił jej dłoń
umożliwiając oddalenie się do kuchni, a sam jeszcze obrócił się na bok
pozwalając sobie na chwile płytkiego snu. Wróciła do niego dosłownie po kilku
minutach z dwoma kubkami gorącej herbaty. Usłyszał ją gdy tylko weszła do
pokoju. Otworzył oczy, gdy akurat stawiała kubki na ławie przy kanapie.
- Jak weszłaś?
- Nie zamknąłeś drzwi. –
odpowiedziała mu na pytanie siadając ponownie przy nim
- Niemożliwe.
- Też mnie to zdziwiło. Zawsze
zamykałeś.
- Nawet nie wiem, kiedy zasnąłem. Nie
było tego w planie.
- Dobrze się czujesz? Jesteś strasznie
blady.
- Wszystko w porządku. Wymęczyli mnie
trochę.
- Chyba trochę bardziej niż trochę.
- Nie było profesora i nie do końca
wszystko przebiegało tak jak powinno. A przynajmniej tak mi się wydaje.
- To znaczy?
- Miałem wrażenie, że zrobili sobie
ze mnie maskotkę treningową, ale nie ważne.
- Kiedy będą wyniki?
- W czwartek, ale z tego, co dzisiaj
się dowiedziałem to wszystko na razie w porządku. Zobaczymy, co profesor powie.
A jak z dziewczynami?
- Zależy o którą pytasz? Karolina z Wiktorem zapraszają nas do siebie. Podobno Kuba ciągle o Ciebie pyta. Może byśmy wpadli do nich pod koniec tygodnia, w piątek, albo w sobotę? Co Ty na to?
- Zależy o którą pytasz? Karolina z Wiktorem zapraszają nas do siebie. Podobno Kuba ciągle o Ciebie pyta. Może byśmy wpadli do nich pod koniec tygodnia, w piątek, albo w sobotę? Co Ty na to?
- Możemy, czemu nie. A jak z Agatą?
- Chyba tak szybko jej nie przejdzie.
- Chyba tak szybko jej nie przejdzie.
- No ja nawet na to nie liczyłem. Ale
co mówiła?
- Tak ogólnie to, że mamy się nie
śpieszyć. – powiedziała szybko odwracając się od niego pod pretekstem
sięgnięcia po kubek
- Hehe. Proszę? Możesz powtórzyć? –
zaśmiał się zaskoczony jej odpowiedzą.
- Dobrze słyszałeś.
- Chyba ją trochę poniosło. Rozumiem,
że może się do mnie nie odzywać, ale miałem nadzieje, że nie będzie się do nas
mieszać.
- Nie będzie. Możesz być tego pewny.
- Kamień z serca. – podniósł się do
pozycji siedzącej przybliżając się w ten sposób do niej z zamiarem pocałowania
- Co robisz? – zapytała doskonale
wiedząc jakie ma zamiary
- Przez cały dzień tęskniłem za Tobą,
w szpitalu bez przerwy o Tobie myślałem.
- Nie odbierałeś telefonu, myślałam,
że coś się stało.
- Musiałem wyłączyć komórkę na samym
początku, a potem nawet nie miałem kiedy jej włączyć. Powinienem Ci powiedzieć
wcześniej. Przepraszam. – przez cały czas nie mógł oderwać od niej wzroku. Jeszcze
w szpitalu poczuł potrzebę przytulenia się do niej, ale odkąd przebywała u
niego w mieszkaniu miał ochotę nie tylko na przytulanie, ale i na coś więcej.
Delikatnie przeniósł swoją dłoń spoczywająca do tej pory na jej talii na jej
plecy. Przybliżył się do niej jeszcze bardziej z zamiarem pocałowania.
- Co robisz? – zapytała doskonale
wiedząc do czego Korzecki dąży. Nie miała zamiaru mu tego utrudniać, ale to był
dobry sposób żeby się z nim podroczyć
- Mam zamiar Cię pocałować. –
uśmiechnął się po swojemu z każdym słowem zbliżając się do niej jeszcze
bardziej. Ich nosy stykały się już ze sobą, a usta już po chwili złączyły się
na początku w delikatnym i czułym pocałunku, by z każdą sekundą stawał się
coraz bardziej namiętny. Z każdą chwila coraz bardziej przestawali nad sobą panować.
Ręce Magdy od dłuższej już chwili przebywały na karku i we włosach Piotra, a on
zaczął od przeniesienia swoich pocałunków z jej ust na szyję, z każdą sekundą
schodząc coraz niżej. Jego prawa ręka błądziła po jej plecach, lewa natomiast
ze spokojem odpinała każdy guzik jej koszuli po kolei. Poczuł jak bliżej się do
niego przysuwa chowając głowę w między jego ramieniem a szyją tłumiąc
nagromadzone do tej pory emocje spowodowane jego pocałunkami i dotykiem.
- Piotr…
- Ciii… - przerwał jej domyślając
się, że chce przerwać te czułości, tym bardziej, że jeszcze wczoraj o tym
rozmawiali – Chyba, że nie chcesz.
- Chce, ale…
- Wiem. Będę uważał. Nie myśl o tym.
– wiedział, że nie bierze żadnych tabletek, że w tym momencie nie mają żadnego
zabezpieczenia, ale potrzeba jej bliskości była zbyt silna dla niego by to
przerwać. Może i mógł, ale nie chciał. Z każdym dniem coraz bardziej jej
pragnął. Nie przestawał jej całować ściągając z niej koszulę. Chwilę później
przeniósł swoje pocałunki na jej klatkę piersiową. Słyszał jak z każdą chwilą
jej oddech przyspiesza a ręce błądzą już pod jego koszulką. – Chodź do
sypialni. – poczuł jak oplata go nogami w pasie. Nie czekał już dłużej. Chwycił
ją mocno i podnosząc skierował się w stronę sypialni, gdzie już po chwili leżąc
na łóżku pozbywali się kolejnych części garderoby. Całował każdy kawałek jej
ciała. Przez ten cały czas kiedy nie było jej przy nim zdążył się za nim stęsknić,
jednak nie zapomnieć. Znał doskonale każdą jej reakcje na jego dotyk, wiedział,
co zrobić by sprawić jej przyjemność, a ona nie była mu dłużna. Znała go
doskonale i ufała mu pod każdym względem, ale mimo tego gdzieś tam w środku na
początku tego zbliżenia obawiała się konsekwencji jakie mogą z tego wyniknąć,
jednak w tym momencie już o tym nie
myślała, liczył się tylko Piotr i to, że po tak długiej rozłące znowu ma go
przy sobie w taki sposób jaki najbardziej kochała. Czuła jego pocałunki na
swojej szyi i dotyk dłoni na piersiach, chwile później usłyszała jak szepce jej
do ucha najważniejsze w tej chwili dla niej słowa zapewniające o jego miłości.
Po prawie roku znowu mrużyli oczy, w przekonaniu, że nic już nie stanie im na
drodze do szczęścia. Jakiś czas później oboje starali się zasnąć. Piotrowi
przytulonemu do jej pleców przychodziło to chyba trochę łatwiej. Obejmował ją
prawą ręką dotykając delikatnie jej piersi. Lewa natomiast spoczywała na jej
poduszczę pod jej szyją pozwalając by swoją prawą dłonią głaskała lekko
wewnętrzną stronę jego lewej ręki. Zdawało jej się, że zasnął, ponieważ jego
delikatne pocałunki, które jeszcze przed chwilą czuła na swoich plecach
ustąpiły, a jego obejmująca ją ręką stała się bezwładna. Próbowała zasnąć,
jednak nie było to łatwe. Po kilku minutach zaczęło robić się jej zimno.
Poruszyła się dość gwałtownie budząc tym Piotra.
- Ej, co się dzieje dziewczyno? Nie
możesz spać? – zapytał nie otwierając oczu
- Nic. Wszystko dobrze. Śpij. –
chwile później zasnął. Czuł zmęczenie całym dniem, więc z zaśnięciem nie miał
problemu. Magda natomiast nie miała tak dobrze. Z każdą chwilą robiło jej się
coraz zimniej. Nie pomagała ani nasunięta po samą szyję kołdra, ani ciepło
bijące od Korzeckiego. Spojrzała na zegarek, było kilka minut przed trzecią.
Nie mogła pozwolić sobie na to by nie przespać całej nocy, ale wiedziała, że
jeśli nie zrobi jej się ciepło to ze snu nic nie wyjdzie i jutro w kancelarii
będzie nieprzytomna. Nie wiedziała, co jest przyczyną przeszywającego ją zimna.
Jedyne o czym pomyślała to, to, że być może Piotr wyłączył ogrzewanie, ale było
jej tak zimno, że nie miała najmniejszej ochoty wychodzić spod kołdry, poza tym
nie była u siebie, więc nie może się zbytnio rządzić. Spróbowała jeszcze chwilę
poleżeć z nadzieją, że jednak uda się choć na chwilę przysnąć, ale po kolejnych
trzydziestu minutach zrezygnowała. Postanowiła obudzić Piotra.
- Piotr, Piotruś - chwyciła go mocniej za obejmująca ją rękę,
przebudził się lekko
- Hm? Nie śpisz jeszcze? – zdziwiony
tym, że jeszcze nie zasnęła otworzył zaspane oczy zmieniając lekko pozycję
przysuwając ja bardziej do siebie
- Zimno mi. Wyłączyłeś ogrzewanie?
- Zimno? – nie do końca jeszcze
docierało do niego to, co Magda mówi. Podniósł się trochę patrząc na nią. –
Wiesz co, może rzeczywiście zrobiło się trochę zimniej. – dopiero teraz poczuł zmniejszona temperaturę
w pomieszczeniu – Poczekaj chwilę. – wstał, wyjął z szafy koszulkę, po czym
założył ja na siebie. Następnie sięgnął po koszulę, podając ją dziewczynie. –
Załóż chociaż to, a ja sprawdzę, co z tym ogrzewaniem. – podszedł do grzejnika,
dotknął go i stwierdził, że w ogóle nie grzeje. Podkręcił na wyższą temperaturę
mając nadzieje, że się nie zepsuł. – Niby włączony, ale nie grzeje w ogóle.
Podkręcę trochę. Powinien załączy. W kuchni chyba było okno otwarte. Pójdę
sprawdzić. Może zrobię Ci od razu gorącej herbaty, co?
- Możesz zrobić. – wrócił dosłownie
po kilku minutach z dwoma kubkami gorącej herbaty. Usiadł na łóżku czekając aż
ona też usiądzie.
- Proszę. – podał jej kubek czując
przez chwilę jak zimne ma dłonie – Mogłaś mnie wcześniej obudzić.
- Myślałam, że zrobi się cieplej. –
upiła łyk gorącego napoju
- Dobrze się czujesz? – zapytał
przyglądając się jej uważnie, odgarniając ręką grzywkę z jej czoła.
- Dobrze. Jest mi po prostu zimno.
- Zaraz powinno zrobić się cieplej o
ile grzejnik się nie popsuł. Masz dzisiaj jakąś rozprawę?
- Na szczęście nie, bo będę rano nieprzytomna.
- Na szczęście nie, bo będę rano nieprzytomna.
- Zadzwonię rano do Wiktora i powiem,
że będziesz trochę później w kancelarii. Chyba, że masz klienta?
- Dopiero o 12.
- No to pośpisz trochę dłużej. –
siedzieli chwilę w milczeniu. Ona ogrzewała się przygotowaną przez niego
herbatą a on bacznie się jej przyglądał. Ubrana jedynie w jego koszulę,
owinięta kołdrą z lekko potarganymi włosami, taka podobała mu się najbardziej.
Mógłby tak patrzeć na nią godzinami. – Brakowało mi Ciebie. – słysząc to podniosła na niego swój zmęczony
wzrok
- Wiem. Mi Ciebie też, ale nie wiem
dlaczego, ale… trochę się boję. Wczoraj o tym rozmawialiśmy, a dzisiaj… -
przerwała swoją wypowiedz gubiąc się w swoich myślach
- A dzisiaj mam nadzieje, że było
cudownie? – popatrzył na nią z lekkim uśmiechem na samą myśl wydarzeń sprzed
kilku godzin
- Nawet bardzo. – pogłaskał ja po
policzku widząc, że mimo tego, co powiedziała jej obawy się nie zmniejszyły.
- Kotku przecież jesteśmy dorośli
tak? – pokiwała tylko twierdząco głową spoglądając na niego zza kubka z herbatą
– I wszystko było w porządku tak?
- Tak, ale…
- Madzia przecież to nie był pierwszy
raz jak kochaliśmy się bez zabezpieczenia. Nie Martw się, ja wiem co robie. Gdybym
nie wiedział już dawno byłabyś w ciąży. Zaufaj mi, proszę Cię. – nie mogła się
oprzeć jego spojrzeniu. Kochała je i wiedziała, że może mu ufać, ale przecież
wcześniej też wydawało jej się, że nigdy jej nie oszuka, a jednak to zrobił.
- Ufam Ci, inaczej nie leżałabym
teraz w Twoim łóżku i dobrze o tym wiesz.
- A Ty dobrze wiesz, że nigdy nie
zrobiłbym niczego wbrew Tobie. Kocham Cię i nie chce Cię już w żaden sposób
skrzywdzić. Madzia musisz w to uwierzyć.
- To nie jest takie łatwe jak Ci się
wydaje.
- Wiem. Rozmawialiśmy już o tym i
powiedziałem Ci, że zrobię wszystko, żebyś mogła znowu być mnie pewna i mam
nadzieje, że ta noc Ci w tym pomoże. Bardzo chciałbym, żeby znowu było tak jak
kiedyś.
- Będzie, ale chyba nie tak od razu.
- Wiesz, że to co się dzisiaj
wydarzyło nie musiało mieć miejsca, wystarczyłoby jedno Twoje słowo, a przerwał
bym? – zapytał nie będąc do końca pewnym tego, czy dzisiejsza noc dla Magdy
miała taka samą wartość, jak dla niego
- Wiem, ale nie chciałam. – uśmiechnęła
się wpatrując się w kubek trzymany w ręce – Nawet gdybym chciała to nie byłoby
takie proste. – widząc, że uśmiecha się mówiąc to ulżyło mu. Nigdy nie chciał
robić niczego wbrew niej, już tym bardziej nie chciał zmuszać jej do zbliżeń.
Uśmiechnął się wyciągając jej z rąk pusty już kubek po herbacie. Odstawił go na
stojąca obok łóżka szafkę.
- To co może spróbujemy zasnąć?
Zrobiło się późno.
- Ale obudzisz mnie rano? – zapytała
kładąc się na poduszce, czując po chwili jak obejmuje ją jedną ręka w pasie,
chcąc by przytuliła się do niego
- O 9?
- O 8.
- Dobrze o 8.
Udało im
się zasnąć spokojnym snem. Nastawiony
przez Piotra budzik zadzwonił punktualnie o 7. Wyłączył go szybko, by
nie zbudzić Magdy. Wstał, zadbał o poranna toaletę i w pełni ubrany poszedł do
kuchni przyszykować śniadanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz